Gdybym miał syna i ten syn byłby teraz w gimnazjum i pisał w necie różne pierdoły, prawdopodobnie natknęlibyście się na pastę (taki kopiowany wszędzie tekst): Mój stary to fanatyk wędkarstwa Decathlona. Pół mieszkania zaj***ne B’TWINami, najgorsze. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w leżącą na ziemi lampkę czy pompkę i trzeba wyciągać w szpitalu (…)*. Bo tak, jeśli gdzieś w Decathlonie jest promocja posezonowa, ja tam jestem. Ostatnio kupiłem na przykład 10 par różowych skarpetek do biegania i chodzę w nich wszędzie – również do pracy. Nie pasują mi do niczego, ale co zrobię jak para była za 2,5zł. Moja wewnętrzna cebula jest silniejsza. Połowa z tych rzeczy leży nigdy nieużyta, druga połowa jest co najmniej tak dobra jak firmówki. I nikt mi nic nie daje, że to piszę. *tekst nawiązuje oczywiście do tej pasty.
Podpatrzyliśmy ostatnio składane rowerki – zawsze o takich marzyliśmy. Ja dojeżdżam do pracy przełajem albo holendrem, Panda holendrem albo Veturilem. Napisałem więc do Decathlonu, czy by nam nie pożyczyli, a ja potem skrobnę, czy są fajne, czy nie. Albo nie skrobnę. Okazało się, że do wzięcia są dwa: jeden zwykły i jeden elektryczny. Oba swoje już w życiu przeszły, ale to nawet lepiej. Zamiast nowych-wypieszczonych, dostaniemy takie, jakimi stają się w rzeczywistości po pewnym czasie. Do gry wchodzą: Tilt 940, model sprzed 2 lat. Teraz nie dość, że ten model jest udoskonalony, to jeszcze niedostępny, ale wisi z ceną 2399zł. Hoptown 500 – składak elektryczny. Jak coś nazywa się Hoptown i ma mi służyć do jeżdżenia po mieście, nie może być przecież złe! Cena: 3299zł.
Co to jest rower?
Pytanie z pozoru proste i podświadomie każdy od zawsze zna odpowiedź. Tak samo jak znało się odpowiedź na pytanie, kto jest chłopcem, a kto dziewczynką. XXI wiek wprowadza jednak pewne zamieszanie i człowiek niczego nie może być już pewny. Ciężkie czasy nastały. Czy elektryk to rower? Nie wiem, możecie mówić co chcecie, nie interesuje mnie to. Jak jadę do pracy to chcę się do niej dostać w możliwie najprzyjemniejszy sposób, a gdy z niej wracam – w możliwie najszybszy. Muszę to powiedzieć, jazda elektrycznym Hoptownem była najprzyjemniejszą jazdą do roboty, jakiej doświadczyłem. Powiedziałbym nawet, że budziłem się podekscytowany myślą, że będę nim jechał. Powiem wprost, jadąc pod wiatr i wyprzedzając praktycznie wszystko, łącznie z MAMILami na drogich szosach, czułem się mniej więcej tak:
Ba! Czułem się dokładnie tak! Ja oczywiście rozumiem tych, którzy uważają, że jak się nie zmęczysz to wyjście na rower się nie liczy. Takie podejście w stylu: “jak mnie z imprezy nie wynoszą na noszach to znaczy, że się nie zmęczyłem”. Ja jednak codziennie o 7.40 i 16.03 wyruszam w krótką podróż, której głównym celem jest przemieszczenie się z jednego punktu do drugiego. Nie trening, nie ochrona środowiska, nie łączenie się z naturą, a po prostu przejechanie możliwie szybko i wygodnie. Wszystkich, którzy uważają, że nie mam racji, którzy gardzą widokiem mnie, generującego jakieś 40W i jadącego 25km/h odsyłam do filmiku powyżej.
Kompleks roweru
Jadąc elektrykiem, czujesz się jak stary gość w Porsche z 19-latką. Ludzie na Ciebie patrzą, śmieją się, wytykają palcem, ale czy Ciebie to martwi? Gdyby Cie martwiło, zawsze możesz sobie kupić Fabię i być zwykły. Albo 5 Fabii.
Włączając Stravę, gdy jadę elektrykiem, czuję się dokładnie tak samo, jak odpalając triathlonowy zegarek w sztucznej rzece na basenie.
To trochę oczywiście oszustwo, ale jeśli nie jedziesz właśnie po KOMy, to jest to takie samo oszustwo, jak pójście krótszą drogą, zamiast tą, którą idą wszyscy. Silnik jest prawnie ograniczony do okolic 25km/h, z lekkim pedałowaniem Strava pokazuje mi, że dochodzę do 30km/h. 3 tryby prędkości, na najlżejszym prawie nic nie pomaga, na najsilniejszym nie ma znaczenia jak się pedałuje, a i tak jedzie się szybko. Silnik 250W robi swoje! Instrukcja mówi o zasięgu 15km w trybie najmocniejszym, 25km w energooszczędnym, ale mi wychodzi przynajmniej kilka więcej – może za mocno kręcę nogami.
Ile to jest 250W? Powiem tak: gdybyś odpalił silnik 250W na takiej Cyklogdyni, czy innym Rondzie, prawdopodobnie ogoliłbyś je na solo niezależnie od swojej formy.
Jak się nim jeździ? Jak szatan. 20 calowe kółka i nasze ścieżki oraz krawężniki to taki mały hardkor. Jeśli stoisz przed przejściem dla pieszych i chcesz podjechać o 15cm, a akurat zapomniałeś, że wspomaganie jest włączone, masz dużą szansę, że wylądujesz pod tramwajem. Jeśli lubisz pedałować w zakrętach, będziesz żył w stylu YOLO. W przeliczeniu na prędkości szosowe, to jak wchodzenie w każdy zakręt 40km/h. Gdy jadę na tym drugim, a za mną Panda na elektryku, dość często słyszę “Maciooooo, zginęęęę!”, a po chwili “Jeszcze żyjęęęęę!”. Ten rower jest super. Serio. Dawno nie siedziałem na czymś tak fajnym, ale….
Wszystko co przed ale podobno nie ma znaczenia
Nie chcę robić recenzji tych rowerów. Tilt 940 został już zastąpiony nowszą wersją i mam bardzo wiele podejrzeń czemu. Hoptown jest rowerem bardzo specyficznym.
Jeśli czytaliście wpis o naszej wizycie w Berlinie, wiecie pewnie, że nie ma według nas lepszego sposobu niż zwiedzanie obcego miasta na miejskim rowerze. Czy w dobie wszędobylskich wynalazków veturillo-podobnych (system wypożyczalni rowerów miejskich) ma to jeszcze sens? Według mnie tak, chociaż nieco mniejszy, bo: zawsze lepiej jeździć na swoim niż czyimś – przepoconym, niewyregulowanym, potencjalnie zepsutym, z koniecznością zwrotu na stację co 20 albo 60 minut. No i masz go zawsze pod ręką. Zamiast testu, zebraliśmy na podstawie tych dwóch modeli zestaw cech, które idealny rower powinien posiadać.
Składanie
Na filmie rowery składają się w sekundę, a potem da się je bezstresowo prowadzić, trzymając za siodło. Albo to bajka, albo jesteśmy oporni i miesiąc to za mało, aby to opanować. Złożenie roweru zajmuje nam kilkanaście sekund, ale prowadzenie go potem, albo nawet jakiekolwiek przemieszczanie się z nim to katorga. Przypomina trochę prowadzenie taczki, w której przelewa się woda. Może gdyby były dodatkowe zatrzaski, zabezpieczające przed otwieraniem się, w czasie pchania… Sam fakt składania jest fajny. Rower mieści się w bagażniku małego samochodu (u nas w kombi łatwiej jednak zmieścić 5 tradycyjnych szos niż 2 szosy+ 2 składaki). Łatwiej pewnie z nim wejść do jakiegoś środka lokomocji, zbunkrować w biurze/hotelu, trzymać w domu, jechać windą itp. Ficzer fajny, ale przyda się nielicznym.
Waga
Elektryczny Hoptown 500 jest za ciężki, kropka. Prawie 19 kilogramów to za dużo, aby wnieść go po schodach. Da się, oczywiście – to jednak za duże wyzwanie. Tak na oko 13-14kg to takie maksimum, jeśli musimy pokonywać jakieś przeszkody terenowo-urbanistyczne.
Kółka i budowa
20” koła przypominają nam, czemu dzieci jeżdżą na rowerach wolniej. Te koła nie wjeżdżają na krawężniki, nie przejeżdżają dziur, nie trzymają prędkości, ale… Dzięki nietypowej konstrukcji, są to prawdopodobnie najbardziej zwrotne maszyny w mieście. Można skręcać i zawracać praktycznie w miejscu. Możecie zapytać po co, bo też nie wiedziałem, dopóki nie wjechaliśmy na chodniki w centrum i główny, zapchany turystami plac w mieście. Zamiast co chwilę wypinać buta z pedałów, podpierać się nogą i denerwować, nasza siedząca pozycja zostaje niezmienna. Zwrotność to najlepsza rzecz w tych rowerach.
Prąd
Czy napęd elektryczny w rowerze jest potrzebny to wątpliwa sprawa. Jedno jest pewne: są dni, kiedy się budzisz, a Twoje nogi są drewniane. Bo dzień wcześniej był wyścig, bo zapomniałeś skończyć treningu i się przedłużył, bo poszedłeś z kolegami na miało być lekko, a wyszło jak zawsze. Jeśli te same nogi mają Cię dowieźć w poniedziałkowy poranek, o nieludzkiej porze, do pracy – to może się nie udać. Przemieszczasz się jak skazaniec. Silnik tu pomaga, bo dalej niby jedziesz rowerem, ale zbliżasz się do celu z sensowną prędkością, a wiatr i górki Ci niestraszne.
Dopóki traktujesz rower jako środek lokomocji – silniki są super, ale… Prawne ograniczenie prędkości to podobno 25km/h. Jak trochę dopedałuję, Strava mówi mi o 30km/h – to trochę za dużo na taki rowerek. Szczególnie, że każdy lubi jeździć szybko. Bardzo duża zwrotność + bardzo małe kółka + duża prędkość + ścieżka albo chodnik = potencjalne nieszczęście. To oczywiście straszenie trochę na wyrost, ale czułbym się zagrożony, widząc ludzi na elektrycznych składakach. Bo wiecie – jak nie trzeba pedałować, to łatwiej na przykład jedną ręką pisać SMSa.
Przerzutki – automat i ilość
Ostrokołowcy mnie teraz wyśmieją. O ile przemieszczając się po płaskiej Warszawie na przełaju mogę to robić bez poruszania przerzutką (chyba że wieje), to składaki rządzą się swoimi prawami. Tutaj mam czasem ochotę zwolnić z 17km/h do 14km/h, a wtedy zmiana biegu staje się nieodzowna. Zakładając, że prędzej, czy później trafimy w miejsce nieco bardzo pofałdowane, 4 przełożenia wydają się sensownym minimum. Hoptown 500 ma ich 6, to zupełnie wystarcza do wszystkiego. Tilt w wydaniu, które mamy, możliwości daje tylko dwie i to automatycznie zmieniane. To najgorszy wynazalek świata. Nie wiem, jak to miało działać, ale w większości momentów działa dokładnie odwrotnie, niż powinno. Zapytajcie Pandy jak podjeżdża się pod Diabelską Górę w Berlinie, wywijając od bandy do bandy z kadencją 35. Zapytajcie mnie, jak podjeżdża się tę górę na elektryku ( se, se, se ,se). Biegi muszą być zmieniane w piaście, bo:
Pasek w napędzie
Napęd na pasek zamiast łańcucha to najpiękniejsza rzecz ever. Nie dość, że bardziej wytrzymały, dużo mniej awaryjny, to jeszcze czysty. Likwiduje to konieczność podwijania spodni podczas jazdy i zeruje szansę na pojawienie się na łydce znaku trzepaka. Brak klasycznej, tylnej przerzutki sprawia też, że nie urwiemy jej w transporcie. No i można zmieniać przełożenia w miejscu. Tilt ma napęd na pasek, uwielbiam go.
Sztyca, kierownica
Rozkładanie i składanie roweru ma jedną, zasadniczą wadę. Trzeba pamiętać na jakiej wysokości było siodło i kierownica (jeśli jest regulowana, a fajnie jak jest) – do tego przydaje się podziałka, ale w ostateczności można sobie nakleić ogranicznik taśmą klejącą. Jest jednak poważniejszy problem, królewtwo dla tego, kto ustawi dobrze siodło i kierownicę w płaszczyźnie poziomej za pierwszym razem. To pewnie pierdoła, ale sztyca z rynienką albo nieokrągła jest doskonała. Oszczędzają dodatkowe sekundy, spędzane na rozmyślaniu, czy na pewno siedzę idealnie… pępkiem do przodu.
Nóżka
Nie chcę komentować tego punktu. Nóżka jest fajna. Jak będę dorosły, a na dworze będzie już przyszłość, wstawię sobie karbonową nóżkę do szosy…
Światełka
Hoptown zasila lampkę z baterii. Tilt z dynamo. Takie rozwiązania mają dwa plusy: nie musisz się martwić, że lampka nie zadziała przez brak baterii oraz nikt Ci ich pod sklepem nie buchnie.
Cena
Tu problem jest największy. Rower miejski to rower z jednej strony taki trochę do ciorania, z drugiej taki najbardziej narażony na kradzież, a z trzeciej trochę reprezentatywny. No bo jak jesteś Poważnym Panem Prezesem, to jednak bardziej pasuje tu elegancki Brompton, niż obsiurpana szosa.
I z jednej strony chciałoby się rower bardzo lekki, nowoczesny i stylowy, z drugiej taki, którego nie szkoda zostawić pod sklepem, kawiarnią, czy muzeum. Jasne, taki Brompton byłby pewnie 2x lepszy (i 3x droższy) niż B’Twin, ale jakbyśmy zostawiali dwa rowery po 6k przypięte do latarni, czułbym pewien niepokój. Tak zwany złoty środek, leży pewnie u każdego gdzie indziej.
Podsumowując:
Stary Tilt 940 jest super rowerem, ale dwie przerzutki (edit dla awanturujących się: przełożenia) działające automatycznie, są tak do bani, że przyćmiewa to jakiekolwiek plusy tej maszyny. Ktoś to chyba zauważył, bo w nowej wersji jest już 7, sterowanych ręcznie. Drugim aspektem jest waga, jednak w tym przedziale cenowym, nie znajdziemy chyba lżejszego rozwiązania.
Hoptown jest rowerem dla ludzi, którzy będą nim jeździli ;-) Pokonanie z nim nawet kilku schodów to nie lada wyczyn. Wniesienie go na pierwsze piętro hotelowej klatki schodowej, wymagało u mnie przerwy w połowie dystansu. Ale wiecie, pracuję jako informatyk… Nie pamiętam jednak, kiedy ostatnio uśmiechałem się sam do siebie, przemieszczając się rowerem. Codziennie. Nawet jadąc do pracy.
I najważniejsze: czy kupiłbym składaka albo elektrycznego składaka?
Tak, ale :) W dalszym ciągu wolę dojeżdżać do pracy przełajem niż zwykłym składakiem. Obce miasta wolę zwiedzać zwykłym składakiem niż elektrycznym (te kilka kilogramów naprawdę robi różnicę przy noszeniu) Wole dojeżdżać do pracy elektrykiem niż przełajem. Więc jak zwykle: nie ma jednego, najlepszego wyboru i rowerów trzeba mieć wiele. A teraz coś śmiesznego:
Okazuje się, że na składakach można się ścigać. Są nawet specjalne zawody. Jak donoszą ludzie na fejsie – w Azji, dzięki swoim poręcznym rozmiarom jest to niezwykle popularny środek transportu. Są ludzie, którzy jeżdżą nimi w dalekie wyprawy trekkingowe, trasy ultra i inne, dziwne rzeczy. Jeśli szukacie inspiracji składakowych to tu jeden z wielu sklepów na których można kupić sportowe z lemondką, trekkingowe z sakwami albo tandemy! (wh000t?!): https://www.bikefriday.com/folding-bikes/
albo instagrama:
https://www.instagram.com/bromptonbicycle/
https://www.instagram.com/dahonbikes/
https://www.instagram.com/explore/tags/birdybike/
https://www.instagram.com/explore/tags/foldingbikes/
https://www.instagram.com/explore/tags/idfolding/
https://www.instagram.com/bromptoncalifornia/
i tak dalej…
PS Hoptowna zepsuliśmy po dwóch tygodniach używania. Po pierwsze, była to jednak stara testówka, więc podejrzewam, że chwile świetności miała za sobą. Po drugie: znając politykę reklamacji w Decatholnie, pewnie bez pytania dostalibyśmy nową. W ogóle – wadliwe produkty z Decathlona są spoko, bo można je wymieniać w nieskończoność i ciągle mieć nowe. To mówię ja, człowiek-cebula.
Byłbyś prekursorem w ściganiu na składanych rowerach.
Ale w sumie trzeba sprawdzić czy ktoś nie urządzał ścigow na poczciwych wigrach?
oj nie. Wyścigi na składakach już się odbywają i to zarówno w górach, jak i miejskie kryteria ;-)