Pewnie każdy z nas się czasem zastanawia co kupują sobie ludzie, którzy wszystko mają. Podobny problem nasuwa się w momencie, gdy trzeba kupić prezent osobie, której życie kręci się dookoła rowerów. Większość osób które znam z roweru ma prawie wszystko (w sensownym lub nie, limicie cenowym). Na wstępie należy wyjaśnić pewną podstawowoą kwestię, której prawodopodobnie 90% odbiorców tego posta jest świadoma, jednak ci, dla których rower to po prostu rower, mogą nie wiedzieć. Nie każdy rowerzysta jest kolarzem i nie każdy kolarz jest rowerzystą. Poznać to dość prosto: gdy jadę rano rowerem w dżinsach do pracy, jestem rowerzystą. Wychodząc na wieczorny trening w lajkrze, na rowerze, na którym bardziej leżę niż siedzę, czuję się kolarzem. W naszym światku bycie “rowerzystą” nabrało niestety dość pejoratywnego znaczenia, dlatego jeśli kupisz swojemu chłopakowi/dziewczynie/koledze… odbłyskową kamizelkę z napisem “Warszawska Masa Krytyczna” żeby był widoczny wieczorem na szosie podczas jazdy z chłopakami to zostanie to odebrane jako poważne FAUX PAS. W najgorszym wypadku może wpędzić to w przewlekłą depresję, a uwierzcie mi, kolarz z depresją to w domu podwójne nieszczęście. Podobnie zresztą jeśli kupisz płyn do zalepiania szytek osobie, która jeździ na holendrze do sklepu. Przygotowałem więc listę bezpiecznych prezentów, z których każdy powinien się ucieszyć. Chyba, że jest świątecznym Grinchem, ale wtedy nie warto mu nic kupować. Potraktujcie to więc bardziej jako sugestie i pomysły niż jako konkretne produkty. Uprzedzając pytania – nie, od nikogo nie dostałem nic w gratisie za to, że polecam te produkty – po prostu są fajne.
Jestem ogromnym przeciwnikiem kupowania bardzo praktycznych prezentów – takie rzeczy można sobie kupić samemu. Dostaje się najlepiej te, których samemu by się nie kupiło bo są bez sensu/za drogie/dziwne. Oto lista:
Skarpetki
“No socks is a no-no, as are those ankle-length ones that should only be worn by female tennis players.”
~Velominati, Rule #27
Skarpetki są zawsze spoko, BYLE NIE KOMPRESYJNE. Kompresja jest w kolarstwie tematem tabu. Może dlatego, że kojarzy się z triathlonem i bieganiem, a może dlatego, że przepisy zabraniają na wyścigach ubrań kompresyjnych. Jeśli nie chcesz, żeby obdarowaną osobę bili na mieście pompkami, kup zwykłe, jakie? Najlepiej długie, sięgające do łydki. Długość skarpetek jest tematem wielu dyskusji, niektórzy wolą krótkie, inni długie. Różnica jest taka, że z długich ucieszą się wszyscy, z krótkich tylko Ci, którzy lubią krótkie. Preferowane są śmieszne wzory, najlepiej niepraktyczne. Przykładowe firmy: Sock Guy, Happy Socks, Save Our Soles, Defeet.
Ewentualnie jeśli jesteśmy praktyczną panią domu rezygnujemy ze śmiesznego wzoru i zamawiamy porządną, kolarską skarpetę: Castelli, Rapha, Santini – to bezpieczny wybór. Najlepiej dopasowane do koloru butów. Zasada #28: White is old school cool. Black is cool too, but were given a bad image by a Texan whose were too long. If you feel you must go colored, make sure they damn well match your kit.
Bidony
Bidonów nigdy nie jest za dużo. Jeśli oczywiście nie jeździ się w zawodowej drużynie i nie dostaje się kilkunastu darmowych za każdym razem, gdy potrzeba. Bidony się gubią, wypadają, zostają rozjechane przez ciężarówki, powodują kraksy w peletonie, zabijają na zakrętach, czy w końcu – grzybieją. Odkręcane na po tygodniu nieużywania, przywracają wspomnienia z otwierania plecaka po wakacjach w podstawówce – stara kanapka zawsze tam była i pachniała tak samo. Bidony można kupić zwykłe i tanie, ewentualnie ze śmiesznym nadrukiem lub drogie i dobre. Osobiście lubię oba typy. Tych tanich nie szkoda na wyścigach: wypadnie – trudno. Z tych droższych i lepszych powszechnie wiadomo, że najlepszy jest Camelbak Podium. Jeśli chodzi o rozmiar to zazwyczaj mniejszy = bezpieczniejszy.
Książki
Powiedzmy sobie szczerze, w obecnych czasach nie każdy ma czas czytać. Zdecydowanie popularniejsze jest oglądanie obrazków/filmów lub po prostu pytanie. Mogę napisać artykuł pokrywający wszystkie aspekty danego tematu, a i tak w komentarzu padnie pytanie o rzecz, która była napisana pogrubioną czcionką. Ludziom szkoda czasu i ja to rozumiem. Na szczęście książka jest dobrym prezentem, bo nie wypada się z niej nie ucieszyć, a w najgorszym wypadku będzie się ładnie prezentowała na półce. W zasadzie może być jakakolwiek z rowerem, choć te o serwisowaniu są według mnie dobrze zastąpione wpisami w internecie, a biografie jak np. “Eddy Merckx. Kanibal”, bywają tragicznie nudne lub skomplikowane (ale mają ładną okładkę, więc spoko). Z pozycji polecanych (zazwyczaj do znalezienia na ebaju, allegro):
“The Rules” by Velominati – zestaw kolarskich zasad (wzorzec kolarskiego savoir vivre’u), opisany w dość rozległy sposób. Trochę prześmiewcze, lekko ironiczne, ale czyta się dobrze i wypada znać.
“Wyścig Tajemnic” – najlepsza książka kolarska posiadająca fabułę. Historia Armstronga opowiedziana przez byłego kolegę. Problem taki, że jak ktoś czyta książki to na pewno ją zna.
“THE GRAND TOUR COOKBOOK” – kolarska kuchnia prosto z pro-peletonu. 350 stron ładnych zdjęć, ciekawych opisów i niezłych pomysłów.
“Trening z pulsometrem”, “Podręcznik treningu z miernikiem mocy“, “Biblia treningu kolarza górskiego” i wiele innych książek dotyczących treningu. Najbezpieczniejsze są te napisane przez Joe Friela, ale myślę, że żadna nie zrobi nam krzywdy.
“Szkoła Życia” – garść kolarskich porad raczej dla początkujących oraz bardzo ciekawa biografia (lub raczej jej część) najbardziej utytuowanej polskiej kolarki MTB.
Prenumerata “Szosy“, czyli pierwszego, polskiego czasopisma o kolarstwie szosowym ;)
Gra
Będziemy grać w grę. Trochę oldschool, ale karciana lub planszowa gra kolarska to naprawdę hicior. Problemem jest to, że bardzo ciężko je dostać. Ze starszych pozycji mamy do wyboru przede wszystkim: Leader 1, Giro Card Game oraz Monopol w świecie roweru, czyli: Cycleopoly. Najnowszym hitem jest fundowany za pomocą Kickstartera (publiczna zbiórka pieniędzy): Cycling Party.
Badania, nie tylko wydolnościowe
Badania wydolnościowe są spoko i to wszyscy wiemy. Można dać komuś bon na 20 minut cierpienia i przyda się prawdopodobnie każdemu, kto chce podejść do sprawy treningu trochę poważniej. Czy ma to sens, to temat na osobny wpis. Jest sporo firm, które zajmują się takimi rzeczami, więc jeśli wrzucimy w gugle “badania wydolnościowe” to na pewno trafimy na interesujące oferty w naszym mieście. Jest jednak jeszcze inny rodzaj badań. Według mnie o wiele istotniejszy, bo nie dość, że dotyczy naszego bezpieczeństwa to ewentualnie braki np. w morfologii pozwolą. To badania zdrowia pod kątem sportu. Trąbią o tym w TV za każdym razem gdy zdarzy się jakieś nieszczęście na biegu, ale większość z nas mimo to z własnej woli do lekarza nie chodzi. Prawie każda prywatna przychodnia/szpital oferuje taki pakiet. W skład wchodzi zazwyczaj EKG, Morfologia, Holter, test wysiłkowy itp. Koszt od 200 do 1500zł w zależności od pakietu, na przykład: http://www.luxmed.pl/dla-pacjentow/oferta/programy-profilaktyczne/kardiologiczne-profilowane-programy-diagnostyczne/bez.html
Przykłady badań wydolnościowych: 4sportlab, sportslab, diagnostix
Jak wygląda końcówka takich badań i czy jest to przyjemna sprawa oceńcie sami patrząc na Piotrka, z którym byłem na nich w zeszłym roku :)
Wyślij męża / żonę na badania!
Koszulka cywilna
Po czym poznać triathlonistę kolarza na imprezie?
Po niczym – sam Ci to powie
Koszulka to trochę banał, ale z niewiadomych powodów kolarze, podobnie jak triathloniści i biegacze bardzo lubią pokazywać, nawet podczas cywilnych spotkań (czyli tych bez lajkry), że uprawiają sport. Dlatego koszulka, szczególnie w zimie, gdy nie da się rozpoznać swojego po ogolonych nogach to zawsze dobry prezent. Oczywiście znalezienie ciekawej nie przychodzi łatwo, ale mam kilka wskazówek:
Ogromny pokłady koszulek znajdziemy tutaj: http://www.zazzle.co.uk/cycling+tshirts. Szkoda tylko, że turbo drogie.
Dalej mamy nasze rodzime koszulkowo i profil MTB/XC: http://koszulkowo.com/producenci/mtb-xc-pl. Nawet dowcipe.
Dość specyficzne, ale również ciekawe, a co najważniejsze często w promocjach: http://www.planetx.co.uk/c/q/clothing/clothes/t-shirts
Koszulka rowerowa
Jeśli ktoś nie cierpi na aktualny deficyt koszulek to jest to zazwyczaj najnudniejszy prezent ever, ale nie musi być.
Przykład: świąteczna koszulka kolarska lub kostiumy od Podium Clothing. Sporo śmiesznych wzorów mają nasi majfriendzi ze wschodu np. Paladin Sport. W tym ostatnim przypadku jakość jest powiedzmy sobie: przeciętna, ale design to wynagradza. Moje ulubiony stroje (3 poniżej) są niestety chwilowo niedostępne, bo strona firmy Podium Clothing padła. Niekończącą się skarbnicą dziwnych strojów wraz z linkami do sklepów jest instagramowy profil Wtfkits
Pokrowce na buty
Najlepiej jakieś śmieszne i kolorowe. Pokrowce mają to do siebie, że się drą – szczególnie te zimowe, gdy stopę musimy stawiać na ziemi znacznie częściej niż powinniśmy. Zasada jest prosta, no mokre kupujemy gumowe, na zimno wełniane, na lato przewiewne (bo pokrowiec bardziej aero niż but). Z rozmiarem nie powinno być problemu, bo zazwyczaj są tylko 3 lub 4. Ciężko też kupić ciekawy wzór gdziekolwiek poza Chinami, ale można na przykład różowe. Będziemy wtedy pewni, że obdarowywana osoba ZAWSZE pomyśli o nas wkładając je… pomyśli też o nas za każdym razem, gdy ktoś będzie jej pytał o dobór kolorystyki.
Brylki
Okulary kolarskie są jak torebka dla strojnisi – nigdy nie ma ich za dużo. Sprawdzamy więc jaki ma kolor i kupujemy inny. Jeśli nie wiemy jakie to bierzemy Oakleye, one są zawsze spoko (i przy okazji prawie najdroższe). Jeśli chcemy być fajni to bierzemy jakiś oldschool podpatrzony w internecie u kolarzy zeszłej epoki, na przykład:
Pompka na CO2
Pompka się zawsze gubi. Ewentualnie łamie, dlatego też nowa, mała pompka jest super. A jeśli jest to pompka na naboje CO2 to jest super-super. Jest to jeden z tych gadżetów, na które zawsze szkoda pieniędzy, bo przecież można machać ręką i nie trzeba kupować naboi. Wiecie ile razy trzeba machnąć kieszonkową pompką, aby nabić dętkę szosową do tych przyzwoitych 6bar? Zazwyczaj ponad 200, więc sprawa do przemyślenia. Do nabycia praktycznie wszędzie, np. w Decathlonie.
Czapka zimowa – wełniana
Chodzi mi tu konkretnie o czapkę od United Cyclists: http://united-cyclists.com/produkt/funky-cold-medina-reflector/ Nie znam innych fajnych, zimowych czapek ale na pewno jakieś są. Na przykład Takie, choć ze względu na brak bezpośredniego motywu rowerowego, wydają się gorsze. Lub takie z rowerkami, w naszym rodzimym sklepie. Jeśli to nie to, możemy poszukać osoby, która umie tkać i zrobić na indywidualne zamówienie. Jeśli takiej nie znamy, a mieszkamy w Anglii możemy się udać na kurs tkania dla kolarzy.
Kosmetyki
Przysłowiowa “maść na ból dupy”. Kolarskich kosmetyków jest sporo: od kremów na mróz, przez kremy na tyłek po kremy do golenia nóg i posypki. Sudocrem albo posypka dla niemowląt z apteki działa prawie równie dobrze, ale nie prezentuje się tak ładnie, a o to tutaj chodzi.
Tu wpada Rahpa ze swoimi produktami za grube miliony:
http://www.rapha.cc/de/de/shop/hautpflege/category/skincare
Angielskie sklepy z kremami, np.
http://www.wiggle.co.uk/chamois-cream/
Oraz Assos ze swoimi kremami oraz płynem do prania ręcznego naszych nieprzyzwoicie drogich ubrań:
http://ivelo.pl/odziez/assos-pielegnacja
I tak… dobrze widzicie: litr płynu do prania ręcznego koszuje 130zł :-)
Bikefitting
Bikefitting to bardzo dyskusyjna sprawa. Niektórzy mówią, że wart jest wszystkich włożonych w niego pieniędzy (200-600zł), inni są zawiedzeni. Ja należę raczej do tej drugiej grupy, ale może dlatego, że nie miałem nigdy poważniejszych problemów z boleściami jakiejkolwiek części ciała podczas dłuższych tras. Dla kogoś kto jeżdzi na czasówce, w triathlonie lub z doskwierającymi problemami mieśniowymi jest to dobry pomysł. Ciężko mi polecić gdzie robione są najlepiej, ale miejsc ostatnio nie brakuje. Wszyscy są już ekspertami i każdy twierdzi, że jego sposób jest trochę inny niż pozostałych i dlatego najlepszy. Ciekawe.
Powerbank
Powerbank przydaje się każdemu, nie tylko kolarzom. Jeśli ktoś lubi jeździć w dłuższe trasy to przy obecnej żywotności baterii w urządzeniach elektrycznych jest praktycznie niezbędny. To taka przenośna bateria, do której podłączamy urządzenia (zazwyczaj poprzez USB). Priorytety: pojemność, kształt.
Kurtka ultralight
Ultralight, jak wszystko co w nazwie łączy słowo light oraz ultra mają dość ograniczoną żywotność, w związku z czym nigdy nie ma ich za dużo. To takie turbo cienkie kurteczki przeciwdeszczowe/przeciwwiatrowe, które upchnąć możemy do tylnej kieszonki. Ratują życie w przypadku załamania pogody albo gdy trochę przestrzelimy się z planowaniem temperatury na dworze. Prawie nie oddychają, ale o to w tym chodzi – dzięki temu taka z chin działa podobnie jak taka z Decathlona za stówkę, która z kolei niewiele różni się od takiej ze sklepu za 3 stówki. Główna różnica jest w kroju – te drogie leżą jakoś lepiej. Jak zwykle.
Porządny multitool
Multitool to prezent wyjątkowo praktyczny i zawsze dobry. Jak to zwykle bywa z małymi rzeczami – często się gubi. Jeszcze częściej, pożyczony gdzieś na trasie, nie wraca do właściciela. Sam miałem co najmniej jeden pożyczony i nie wiedziałem komu oddać… tylko, że mi się zgubił. W tym wypadku liczy się jakość – lepszy skromniejszy, ale lepiej wykonany. Nie ma nic gorszego niż łamiące się lub okrągłe imbusy. Przykładowe firmy to Pedros albo Lezyne. A propos śrubek….
Lekkie pierdoły
Jest masa detali do roweru, które możemy dokupić. Lekkie śrubki, lekkie zaciski sztycy lub kół, lekkie kółeczko do tylnej przerzutki. Temat dość wrażliwy i dla bardziej zaawansowanych ze względu na kompatybilność, ale taki prezent potrafi zaskoczyć.
Na przykład zestaw śrubek + kółeczka przerzutki firmy Token lub coś od KCNC lub AX-Lightness.
Plakat / obraz
Temat trochę prostszy dla przeciętnego nie-kolarza. Coś do powieszenia na ścianie zawsze się przyda, a tak się składa, że krajobrazy w kolarstwie są dobre jak w żadnym innym sporcie. Grafiki z resztą też.
Tu znowu pojawia się zazzle z nieskończoną ilością obrazków: http://www.zazzle.com/cycling+posters
Trochę bardziej ambitne znajdziemy tutaj: http://shop.danmather.co.uk/products
I trochę bardziej klasyczne: http://shop.lookmumnohands.com/products/monuments-prints
Ale oczywiście po wpisaniu w gugle “plakaty kolarskie” albo “cycling posters” mamy niezliczoną ilość wyników. Dodając do tego fakt, że możemy przerobić również swoje zdjęcie na plakat, to ogranicza nas tylko wyobraźnia.
Top cap
Nie wiem czemu customizacja (nie znam dobrego, polskiego słowa na to) top capa (po naszemu to chyba kapsel) nie jest popularna. To idealne element, bo nie dość, że go cały czas widzimy to jeszcze nie wpływa na nasze bezpieczeństwo. Firma KAPZ oferuje trochę całkiem nieźle zaprojektowanych lub możliwość wygrawerowania własnego. Do tego własne projekty bidonów, zatyczek kierownicy i parę innych rzeczy. Przy odrobinie zdolności graficznych możemy zrobić coś super.
Gadżety lightweight
Są takie firmy, których produkty są zawsze mile widziane. Taki kolarski odpowiednik Porsche. Jedną z nich jest znany z zajebiscie bardzo drogich kół Lightweight. Jako śmiertelnicy możemy sobie pewnie pozwolić na karbonowy długopis Lightweight za jedyne 65 eurasków. Jeśli mamy trochę więcej wyobraźni może być to… wieszak za stówkę. Są też czapki, bidony i wiele innych, pod warunkiem oczywiście, że na widok kół za 5000 eurasków nie mamy zawału serca.
Torba na rower
Dla osoby, która dużo podróżuje samolotem – rzecz obowiązkowa, ale trzeba pamiętać, że TYLKO twarde torby. Torba materiałowa jest równie przydatna co stary karton ze sklepu rowerowego, a może nawet mniej. Miękką możemy nabyć, by rower w aucie/autobusie/piwnicy miał wygodniej.
Volvo Life Paint… prawie
Jakiś czas temu firma Volvo wypuściła spray, dzięki któremu stajemy się widoczni w nocy. Pech chce, że kupić go można póki co tylko w salonach Volvo w UK, albo na ebay’u za jakieś nieprzyzwoicie ogromne pieniądze. jak nietrudno się jednak domyślić, spray nie jest produkowany przez tą firmę, w związku z czym można go nabyć dużo taniej od innego producenta: Albedo 100. Występuję w wersjach: do metali (rower), do ubrań, do zwierząt (jeśli czujemy się jak koń).
Gacie
Kto nigdy nie dostał pod choinkę majtek niech pierwszy rzuci bidonem. Dzięki “Look mum no hands” możemy teraz kupić majtki w kolorze kolarstwa dla kobiet lub mężczyzn. Prezent śmieszny i praktyczny… przynajmniej do momentu, w którym przestrzelimy się znacznie z rozmiarem. W dowolną stronę.
Naczynia
Filiżanki do espresso lub do capuccino albo szklanka do piwa od Chris Kinga. Na pewno jednak w internecie jest też dużo innych, więc kwestia gustu i doboru ulubionej firmy.
Dupochron
Dupochrony są super. Kawałek plastiku/tektury a tyłek pozostaje suchy kilkukrotnie dłużej.
Dupochron We Ride
Dupochrony rie:sel, śmieszne i świetne
Oczywiście najlepsza opcja to przygotowanie swojego. Tutaj instrukcja potrzeba w zasadzie tylko kawałka plastiku, ewentualnie porządnej tektury, nożyczki i kredki/mazaki/farbki. Nie ma nic lepszego niż w pełni customowy, ręcznie robiony gadżet, który jakością, ani wagą nie ustępuje kupnym.
Opona-pasek
Pasek z opony Vittorii. Praktyczne, eleganckie, pomysłowe.
Narzędzia
Dobre narzędzie nie są tanie, ale porządnym zestawem dla początkujących nie pogardzi nikt – na przykład Park Tool. Nawet jeśli jest się takim amatorem jak ja i samodzielne dokręcenie mostka może skutkować trwałym uszczerbkiem na zdrowiu, miło mieć taki zestaw. Drogie, ale świetne i zawsze przydatne.
Kosmetyki do roweru
Kosmetyków do roweru jest tyle co do ludzi. Do mycia, smarowania, suszenia, nabłyszczania itd. Można kupować pojedynczo albo zaszaleć i kupić zestaw full wypas ultimate od firmy Muc Off
Zalepiacz do szytek / dętek
Polecany szczególnie dla osób, które często łapią gumę. To wyraz zrozumienia, głębokiego współczucia oraz jasny przekaz: “gdy następnym razem w niedzielne południe nie dzwoń do mnie spod Łodzi, tylko zalep se sam”. Do MTB/przełaja polecam taki zwykły, decathlonowy za 15zł, a do szytek standardowo Vittorię Pit Stop. Do prezentu możemy dołączyć ręcznie rysowany bon na “jednokrotne ściągnięcie z trasy w promieniu 100km w dowolny dzień tygodnia”.
Pierdoły
Foremka do pieczenia w kształcie roweru? Czemu nie. Dostępna jest mała i duża.
Kalendarze
kalendarz ze znanymi kurw… zakrętami
kalendarz z dziewczętami na rowerach
kalendarz z jeszcze bardziej dziewczętami na rowerach
śmieszne klocki hamulcowe (cantilever)
Rower do krojeni pizzy. Taki zwykły albo trochę dziwny.
Parasol z uchwytem rowerowym jeśli nie umiesz się rozstać ze swoją kierownicą.
Bidonowy zestaw od Vittorii, czyli uratuj swoją dętkę/oponę.
Takie coś co wygląda jak spray ale jest schowkiem na pieniądze/klucze.
Fajnie pomalowany kask na miasto.