Prezent dla kolarza kupuje się bardzo łatwo, wystarczy mieć maszynkę do drukowania pieniędzy. O swoich marzeniach i tak opowiada nam na bieżąco przez cały rok. Bo wszyscy mają przełaja, a on nie, bo napęd zrobił już drogę na księżyc i z powrotem i trzeba zmienić, bo pomiar mocy ma mniejszą dokładność niż 2%, bo spodenki są dziurawe, przez zbyt śliskie pasy na jezdni, bo buty są zimą zimne, a latem ciepłe itp. Załóżmy jednak, że udało się nie słuchać monologów przez ostatnie pół roku i jednak nie wiadomo co wybrać. Ewentualnie szukacie prezentu dla dalszego znajomego.
Zanim zaczniemy guglować i trafimy na pewno na wpis którejś z najpopularniejszych stron rowerowych w stylu Rowerzystki Miejskiej i zakupimy stylowy dzwoneczek dopasowany kolorystycznie do 6.8 kilogramowej szosy, rozważmy alternatywy.
zCarbonka
jedną zCarbonkę dostałem pocztą, drugą sprzeniewierzyłem na jakimś konkursie. To nie jest jednak gadżet sponsorowany, od roku nie użyłem portfela na rowerze… i w życiu cywilnym chyba też. Mały portfelik do którego mieści się kilka kart i parę banknotów, w idealnym kształcie do tylnej kieszonki sprawuje się doskonale. Możliwość personalizacji, wygląd i stylowe opakowanie powinny osłodzić trochę wysoką cenę.
129zł – http://carbonworkshop.pl/zcarbonka/

Bidony
Bidonów nigdy nie jest za dużo. To jedna z tych rzeczy jak przełajowe skarpetki kolarskie – łatwiej wyrzucić i kupić nowe niż czyścić. Kryteria według których dobiera się bidon? Sprawdzamy, czy obdarowywany ma ulubione drużyny, strony internetowe, serwisy itp. i taki też kupujemy. Dobieramy pod kolor do ramy/ubioru. Kupujemy Camelback Podium, który jest trochę droższy i brzydszy niż wszystkie inne, ale też najlepszy (chociaż osobiścię na wyścigi wybieram zwykłe).
Kubeczek
Oklepany temat. To jak dostać koszulkę z tekstem „najlepszy tata świata” Ale…. zdarzają się kubeczki doskonałe. Można kupić taki z rowerkiem szosowym, ale prawdziwy szacun uzyska się (przyznajmniej na Mazowszu) za taki:

Wycieczka weekendowa
Bilet w dwie strone na Kanary potrafi kosztować 300-400zł, do Bergamo 80zł. Żeby znaleźć termin pokrywający weekend trzeba się trochę postarać, ale jest to możliwe. Na miejscu wypożyczamy rower albo cierpimy leżąc bezczynnie na plaży. Idealnie, pobyt może trwać 4-5 dni – to długość w sam razy, żeby pojeździć, a jednocześnie nie nadszarpnąć zbytnio swojego limitu urlopowego. Zazwyczaj po 3 dniach intensywnego jeżdżenia i tak potrzebna jest przerwa. Ja w tym roku dostałem na 30. urodziny 5-dniową wycieczkę do Norwegii, zobaczcie tutaj czy była fajna.
Zgrupka
Taka wycieczka weekendowa, tylko z pompą. Nie dla mnie, bo zamiast trenowania na wyjeździe, wolę turystykę, ale wybór jest ogromy. Jeśli nie wiesz co wybrać, polub kilka fanpage’ów na facebooku i czekaj aż reklamy wyskoczą same. Tak czy siak skończy się na Calpe z trenerem, który będzie kazał nam podjeżdżać pod Coll de Rates, ale nie dłużej niż 4 godziny, bo to nie zdrowo.
Alternatywnie możemy obrobić bank i wysłać kogoś na małą przygodę życia z Veloart Travel albo Raphą.
Veloart Travel – tydzień w Calpe, cena 4900zł (w tej chwili promocja: 3900zł), chociaż polecam bardziej jakiś wiosenny klask
Rapha – ceny zaczynają się od 5-cyfrowych, ale w zamian dostajemy wycisk, który zapamiętamy na zawsze, na przykład: 10 dni – 100 przełęczy. 7 dni w Japonii z dziennymi przebiegami 150km/3000m? Brzmi super? € 5.400… bez przelotu, roweru i ubezpieczeń.
Skarpetki
Skarpetki są jak bidony. Wybieramy je tak samo: pod kolor, upodobania i cool-factor. Jeśli nie wiemy co kupić, możemy wesprzeć jakiegoś rodzimego producenta, których chwilowo jest chyba z milion, lub blogera. Z tym ostatnim trzeba trochę uważać, bo w zamian za skarpetki można dostać pozew rozwodowy. Z tych śmieszniejszych, całkiem niezły jest np SockGuy. Duży wybór znajdziemy albo u Stylówy albo w zagranicznych sklepach.

Okulary
Okulary to odpowiednik damskich torebek. Niby wystarczą jedne, ale wiadomo, że do różnych strojów i rowerów dobiera się inaczej. Jeśli chodzi o funkcjonalność polecam dowolne z fotochromami. Automatycznie przyciemniające się szybki to prawdopodobnie największy wynalazek ludzkości – rozwiązuje połowę problemów z jesiennym/wiosennym kolarstwem. Najbezpieczniejszym wyborem są zawsze Oakley’e, chociaż przyznam, że nie jestem pewny dlaczego. Zmieniłem ostatnio Radary na jakieś Uvexy i jest mi tak samo dobrze, a połowę taniej. Jeśli mamy trochę poczucia humoru, pokusić się można o jakiś vintage/oldschool w stylu Briko lub podobnych. Na planetx jest aktualnie promocja -65%.
Inteligentna waga
Niewielu jest ludzi na świecie tak obsesyjnie obserwujących swoją wagę co kolarze. Każdy szanujący się sportowiec, że porównywanie swojego BMI (waga do wzrostu) jest raczej bez sensu. Nawet w kolarstwie, nie zawsze utrata kilku kilogramów przekłada się na lepsze wyniki, bo liczy się stosunek mocy do wagi (chyba, że jesteśmy na Mazowszu przy naszych ukochanych wiatrach, wtedy ciężka noga potrafi się przydać). Dodając zamiłowanie do wykresów, tabele, cyfr i monitorowania wszystkiego – „inteligentna” waga okazuje się strzałem w dziesiątkę. Zamiast liczyć o ile lżejsi jesteśmy, pokaże nam zmiany ilości tłuszczu, wody, mięśni itp w naszym ciele.
Na przykład urządzenia firmy Tanita lub Garmin Index Smart Scale:
Książka
Prezent, po którym pierwsze słowa przychodzące na myśl to: „a po co mi to?”. Ludzie dzielą się na 3 grupy: tych którzy lubią czytać; tych, którzy lubią mieć ładne książki na półce i tych, którzy naszą książkę przekażą jako prezent komuś innemu. Jakby na to nie patrzeć – ucieszy się każdy. Do wyboru mamy w księgarniach przynajmniej kilka pozycji – wybieramy tę, która jest najładniejsza. Preferowane są albumy, bo jeśli weźmiemy kolejną biografię Armstronga, albo niekończące się kolekcje „trenuj z…”, to duża szansa, że zdublujemy się z kimś. Z fajnych i ładnych mamy do wyboru na przykład Grand Tour Cookbook z obrazkami jedzenia lub obcojęzyczne z obrazkami najlepszych podjazdów świata. Po raz kolejny przychodzi nam z pomocą strona Raphy.
Myjka
Musisz chodzić po domu w klapkach, bo inaczej błoto wchodzi Ci między palce? Kup sobie przenośny, bezprądowy podlewacz ogrodowy. Do dostania w każdym markecie budowlanym za niewielkie pieniądze. Nie wyczyścisz tym roweru na glanc (jest takie słowo?) bez szmatki, ale żeby zrzucić z niego błoto wystarczy. Mój wybór Marolex – dobre, bo polskie (chociaż trochę droższe). 5-6 litrów powinno w zupełności wystarczyć na rower, a i zostanie trochę jeszcze na buty i strój.

Lampki
Lampki są jak skarpetki w pralce – wsadzasz parę, wyciągasz dwie różne albo tylko jedną. Lampek nikt nie ma za dużo. Porządny komplet potrafi kosztować 3 cyfrową kwotę (nawet pozycyjne) i ucieszy pewnie każdego. Do tego są ładnie zapakowane w gustowne pudełka, więc idealnie. Bajeranckie są Bontragery ION i Flare, problem jest taki, że potrafią wypalić oko przypadkowemu przechodniowi i nie wypłacimy się do końca życia.

Gadżety Lightweight
Wieszak za 100 euro, bajeranckie lustro zrobione z karbonowego koła, pokrowiec na iPhone’a? Lightweight tworzy rzeczy codziennego użytku dla ludzi, którzy mają dużo pieniędzy: większość dostępna na bike24.

Śmieszny dupochron
Chyba każda szanująca się firma, strona kolarska, czy magazyn mają już swoje dupochrony. Nie ma się czemu dziwić, koszt wyprodukowania jest znikomy, a gadżet doskonały na jesienne pluchy, jeśli nie chcemy szpecić naszej szosy zwykłymi błotnikami. Pomiędzy setkami zwykłych zdarzają się perełki jak te od firmy Riesel. W zeszłym roku zamawiałem je z jakiegoś Niemieckiego sklepu, teraz dostępne są np. w Sport Guru.
Gacie
Jeśli fotochromowe soczewki były najlepszym wynalazkiem świata w kategorii „od pasa w górę” to ocieplane gacie są niekwestionowanym zwycięzcą „od pasa w dół”. Mogą być z wkladką lub bez, w zależności od tego, z jakimi spodniami są używane. Na przykład Pearl Izumi – jeśli ktoś lubi dłuższe wycieczki zimą – pozycja obowiązkowa. Zaufajcie mi, zanim popełnicie moje zimowe błędy…

Podsiodłówka
Z podsiodłówką jest jak z zakupami w aptece. Idziesz ze spuszczoną głową do sklepu, wybierasz najlepsze leki na katar z 50 takich samych i czujesz się jak trzepak. Czy John Rambo kiedyś kupował leki na katar? Wiadomo, że da się przeżyć bez nich, tak samo jak da się przeżyć bez łatek, pompki i kilku innych zbędnych rzeczy, które na pewno zmieściłyby się w kieszonkach. Z czasem jednak stajesz się stary i dochodzisz do wniosku, że wygoda jest ważniejsza, niż bycie Johnem Rambo. Torba podsiodłowa (niewielka) jako prezent rozwiązuje ten problem. Nie dość, że nie musisz iść do sklepu i czuć się jak turysta, to za każdym razem, tłumacząc się kolegom z jej posiadania, możesz powiedzieć, że to przecież prezent i musisz jej używać. Generalnie kierujemy się wyglądem i ceną, bo z grubsza założyć można, że im droższa, tym lepsza. Wśród znanych firm jak Castelli, Lezyne, Evoc itp raczej nie znajdziemy lipy… dopóki nie kupimy jakiejś ogromnej, wielokieszonkowej.
Gra planszowa
Planszówki to taki fajny gadżet, który pozwala robić coś rowerowego podczas L4. Pozwalają zaoszczędzić olbrzymie ilości pieniędzy, bo zamiast buszować z nudów po sklepach, gramy w grę. Do wyboru jest kilka, od Wyścigu Pokoju, który jest współczesną kopią gry w kapsle, przez planszówki (które ze względu na trudną dostępność zaczynają wyglądać jak białe kruki) pokroju Lider 1 lub karciankę Giro, po projekty prosto z Kickstartera jak Cycling Party.

Jeansy z pampersem
Stosunkowo mało popularny wynalazek i powiedźmy sobie szczerze: dość nietypowy na prezent. Kto chciałby dostać jeansowe spodnie? To prawie jak książka. Crank wychodzi jednak z ciekawą inicjatywą – cywilne spodnie z wkładką kolarską (pampersem), którą łatwo wyjąć. Ciekawe, praktyczne i fajne.
Kamerka sportowa
Bo każdy lubi uwieczniać treningi lub widoki podczas weekendowych wojaży. Jaką wybrać pisałej tutaj.
Czapeczka
Czapeczek nigdy nie jest za dużo. Nawet jeśli się w nich nie jeździ, to ładnie wyglądają. Im większy oldschool tym lepiej, im ciężej dostępne, tym też lepiej. Do poszukiwania rarytasów polecam ebay’a.

Śmieszna koszulka kolarska
Koszulek kolarskich też nigdy nie jest za dużo. Możliwości jest wiele:
można kupić porządną ze znanej firmy jak Castelli, Sportful, Assos, Rapha itp. Wyjdziemy na nudziarzy, ale porządnych.
można kupić porządną w dobrej cenie z Decathlona (topowe serie są wbrew pozorom naprawdę top). Wyjdziemy na sknerusów, ale rozsądnych.
można wesprzeć któregoś z polskich producentów jak Mack, Raso, AM Cycling, Contour co potwierdzi, że śledzimy trochę rynek. Większośc z nich dostępna w Stylówie.
któregoś z topowych, lecz mniej znanych producentów jak Chapeau, czy Cafe du Cycliste
lub jakąś śmieszną z internetu. O ile koszulki prosto od chińskich majfriendów z ogromnym napisem Castelli raczej nie należą do najlepszych pomysłów, to te śmieszne już tak. Na pewno łamią prawa autorskie, ale przyznam szczerze, że te z Kubusiem Puchatkiem lub Krecikiem zajmują zazwyczaj najważniejsze miejsca w mojej kolarskiej szafie.

Prenumerata Szosy
Jeśli ktoś jeździ na szosie, jest to w zasadzie jedyny sensowny wybór wśrod rodzimych czasopism. Nawet jeśli nie lubi się czytać, bo ładne okładki wyglądają ładnie na półce. Poza tym, zawsze można położyć jedną w łazience, aby nasi losowi gości mogli spojrzeć na nią chociaż przez chwile i przynajmniej rozpocząć jakikolwiek temat związany z rowerem, jeśli rozmowa się nie klei. Prenumeratę kupujemy tutaj, a jak już się rozpędzimy, można też zamówić:

Plakat
czyli taka sztuka dla ubogich. Ciężko znaleźć ładny, ale jest to możliwe. Do tego antyrama i mamy duży i ciężki prezent, czyli wszyscy inni będą nam zazdrościli. Do wyboru jakiś klasyk, który pewnie będzie niezbyt piękny i do tego drogi, ale można go traktować jako inwestycję i myśleć, że drożeje – tak jak tutaj, oryginał z 1965 roku za 480zł. Na sztuce się nie znam, ale możemy też wybrać takie za 1200$ lub po prostu uruchomić google i wpisać „cycling poster”. Przy odrobinie szczęścia uda nam się znaleźć ładne, których koszt przesyłki nie będzie przekraczał i tak już wysokiej ceny obrazka.

Pokrowce na buty
Jeśli ktoś zorganizowałby konkurs na najszybciej niszczący się element kolarskiego ubioru, na 100% byłyby to jesienne/zimowe pokrowce na buty. Czubek pokrowców wytrzymuje u mnie jakieś 3 tygodnie, potem rozpoczyna się ich powolny koniec. Z każdym dniem ilość materiału na palcach zmniejsza się, aż do dnia, gdy trzeba użyć taśmy klejącej owijającej buta. Każdy nowy pokrowiec, niezależnie od tego czy drogi, czy tani, jest lepszy na przejażdżkę z kumplami niż ten dziurawy. Alternatywnie, zamiast pokrowców, zamówić można szpanerskie kapcie „potreningowe”, w których zamarznięta stopa (bo i tak zmarznie) powróci do normalnej temperatury. Na przykład takie: damskie lub męskie.
Zestaw do czyszczenia
O ile prezent taki jak mydło, czy szampon do włosów może nie być dobrym pomysłem nawet dla najbliższych, to jakiekolwiek „kosmetyki” rowerowe już zdecydowanie tak. Coś do czyszczenia, do nabłyszczania, woskowania, pocierania i generalnie nadawania stanu „jak nowy, jeżdżony tylko w niedzielę (na rondo)” są zawsze przydatne. Nawet jeśli nie lubi się czyścić roweru, to umiejscowione obok naszej maszyny nadają jej pro wyglądu w pokoju.

Klucz dynamometryczny
Lata obserwacji doprowadzają mnie do wniosku, że jedną z rzeczy, którą każdy chciałby (a jeśli nie, to powinien) mieć jest imbusowy klucz dynamometryczny. W czasach sprzętku wylajtowanego do granic możliwości, znalezienie optymalnego punktu pomiędzy „kierownica się zgniata i zaraz pęknie”, a „kierownica się obraca na mostku” jest czasem trudne. Z pomocą przychodzą oznaczenia na każdej z części, w które jasno określone jest jak mocno dokręcić.
Kawa
Prezent awaryjny. Jeśli przed chwilą odkryłeś, że musisz jednak mieć ten prezent, a wszystko jest już zamknięte, uderz do jakiegoś drogiego marketu i kup najdziwniejszą kawę jaka jest (lub najdroższą). Zerwij wszelkie etykietki i powiedz, że przywiozła ją Twoja ciocia prosto z Ekwadoru i że to podobno jedna z najlepszych kaw świata.
Krem do d…
Trochę niezręcznie kupować komuś sudokrem… na szczęście z pomocą przychodzi tutaj większość kolarskich „znanych i lubianych” marek, które sprawiają, że cieszyć może nawet taka dewiacjatylko z naszego Mazowieckieg. Prezent odważny, ale praktyczny i z lekkim poczuciem humoru. Przykłady dobrych kremów to: Chamois Cream 101, Rapha Chamois Cream, Hoo Ha Ride Glide, Assos Chamois Creme, chociaż podejrzewam, że wszystkie dzialają podobnie.

Puchar
czyli prezent lekko sarkastyczny. Jeśli Twój mąż/syn/żona startuje 73 razy w sezonie i ani razu nic nie wygrał (co jest sytuacją całkowicie normalną), kup mu tandetny pucharek z Decathlona czy dowolnego, innego sklepu sportowego i wygraweruj dedykację. Na pewno jest coś w czym jest najlepszy. Na pewno….
Włoskie Gran Fondo
Włoskie Gran Fondo, czyli taki maraton… tylko z naszego mazowieckiego, czy nawet polskiego punktu widzenia – epicki. Największe i najbardziej rozpoznawalne na świecie szosowe wyścigi świata mamy w zasadzie na wyciągnięcie ręki. Kilkanaście godzin autem lub kilka samolotem i pociągiem połączone z tylko 1 lub 2 potrzebnymi dniami urlopu i mamy po raz kolejny jedną z najlepszych przygód w roku. Zamknięte drogi, przepiękne widoki, wzorowa organizacja i tysięce uczestników: od tych z zacięciem typowo rywalizacyjnym po „luzaków”, którzy na trasie spędzą tyle samo czasu, co na bufetach. Z zapisem problem jest taki, że trzeba zazwyczaj pomyśleć o tym z pół roku wcześniej i liczyć na odrobinę szczęścia. Listę najlepszych wyścigów we Włoszech na 2017 znajdziecie tutaj.

Bikefitting
Potrzeba robienia bikefittingu, jeśli nic nam w czasie jazdy nie przeszkadza jest dyskusyjna, ale o tym przekonać się można dopiero po jego zrobieniu. Każde porządne miejsce, w którym wykonać możemy taką operację ma na pewno w swojej ofercie coś w stylu „karty podarunkowej”.
Autograf
Jeśli skrupulatnie odkładaliśmy budżet prezentowy przez 3 miesiące, a potem w wyniku chwilowej słabości sprzeniewierzyliśmy w Black Friday na zakup rzeczy, której w sumie nie potrzebowaliśmy, ale była tania, trzeba poszukać alternatywy. Najłatwiej zrobić do przez dorwanie plakatu/bidona/czasopisma/whatever i zdobycie podpisu znanego kolarza lub kolarki. Jest kilka miejsc, w których złapać ich łatwo, wystarczy śledzić strony kolarskie, albo czekać, aż pojawią się na jakiejś konferencji lub w salonie typu Veloart. Imienna dedykacja idola jest zawsze czymś miłym.

Trenażer
Za często wychodzi na dwór? Nie lubicie Waszych sąsiadów? Uważasz, że w domu jest za cicho? Masz dość oglądania odmrożonych części ciała w domu? To moment, w którym warto rozważyć kupno trenażera, czyli odpowiednika rolki dla chomika. O tym jaki wybrać, pisać można godzinami. Polecam przeczytać coroczne rekomendacje dcrainmakera. Tak z grubsza:
z umiarkowanych (czyli najtańszych z kategorii Smart): Tacx Satori Smart, ewentualnie Elite Qubo Digital Smart B+, BKOOL Smart Go
z tanich: jak zwykle w przypadku rzeczy tanich musimy liczyć na trochę szczęścia: wyprzedaże, używane, powystawowe itp. Ograniczając się do znanych firm jak elite czy tacx prędzej czy później uda nam się coś wyłapać. Jeśli koniecznie chcemy nowy, to można zaryzywać B’twina lub czekać na jakąś super promocję w Decathlonie.
z średnio drogich: Wahoo Kick Snap, CycleOps Magnus, Elite Rampa, Tacx Vortex Smart
z prawie bardzo drogich: Tacx Flux
z bardzo drogich: Tacx Neo (bo cichy), Wahoo Kickr (nieśmiertelny, ale głośny – tego sam używam),

Ubrania cywilne
Najbezpieczniejszy wybór. Koszulka z motywem roweru, czapka z rowerkiem itp. Z bardziej ambitnych części ubioru, które włożone zostanę ze trzy razy w życiu, ale na prezent są niezłe, na przykład fartuch:

duzo fajnych pomyslow z roznych kategorii, dzieki
z ciekawych rzeczy garderobianych jakie wymyslila moja zona to spinki do mankietow koszuli w ksztalcie roweru
Dziękujemy za uwzględnienie spodni Crankk w rekomendacjach, zapraszamy do naszego sklepu gdzie z kodem „HOP GRU2016” oferujemy w grudniu 10% zniżki!