„piłkarze to miękkie faje”
„piłka nożna to gra, a nie sport”
tysiąc i osiem memów pokazujących Christiano Ronaldo leżącego na ziemi i udającego kontuzję, a obok kolarkę, która jedzie bez skóry na biodrze

 

Za każdym razem, gdy rozgrywa się mecz piłkarki, ktoś w internecie płacze, że kolarstwo nie jest tak popularne. Tak samo w momencie, gdy któryś z naszych kolarzy wygrywa wyścig, a media wrzucają to jako informację trzeciej wagi. Dzięki social mediom żyjemy w bańce, otaczamy się ludźmi o podobnych zainteresowaniach i poglądach. To trochę tak, jak z polityką (którą ignoruję w jakichkolwiek publicznych wypowiedziach) – niby nikt w „Twoim internecie” nie głosuje na aktualnie rządzącą partię, a jednak w głosowaniu wychodzi na to, że większość ludzi na nią głosuje. Tak samo jest z kolarstwem – wszyscy się nim pasjonują i ogarniają co się dzieje w świecie, ale jednak, gdy pytasz losowego człowieka na ulicy kim jest Kwiato, odpowiada, że nie wie. Bo życie to nie internet, a już na pewno nie ten, w którym siedzisz Ty.

Zagadka dnia: Czy wiecie co to jest za sport?

Kabaddi

Nie, to nie jest to, o czym myślicie – ale też z Indii. Jak powiem, że z miliard ludzi na świecie nie będzie chciało Wam uwierzyć, że nigdy nie słyszeliście o Kabaddi, nie przesadzę. To taki berek, połączony z podchodami, zbijakiem i zapasami. Rozgrywki zawodowej ligi ogląda ponad PÓŁ MILIARDA LUDZI. Też żyją w takiej bańce sportowej jak my z kolarstwem.

Gdy oglądam zawody na torze w Pruszkowie i wrzucam zdjęcie pustych trybun, wszyscy oburzają się, że nikt nie przyszedł. Łapiecie to? Wszyscy oburzają się, że nikogo nie ma. Idealne miejsce, żeby wkleić mema rodem z Wykopu:

niech ktoś

 

Zastanówmy się więc, skąd taka sytuacja i czy faktycznie zawodowe kolarstwo, w przeciwieństwie to kopanej piłki, interesuje #nikogo. Do przemyśleń na ten temat skłoniły mnie puste trybuny BGŻ Areny (które i tak ostatnio biją rekordy frekwencyjne dzięki kilku sprytnym zabiegom organizatorów).

 

1. Pieniądze

 

BGŻ Arena Pruszków trybuny

 

Dżentelmeni o pieniądzach nie dyskutują (bo mają ich tyle, że nie muszą). Zarobki są jednak często w ścisłej korelacji z popularnością, prestiżem i zainteresowaniem. Oto jak przedstawiają się wśród sportowców:
Chris Froome, Mark Cavendish czy Peter Sagan zarabiają po jakieś 3 miliony funtów rocznie. Dla porównania takich milionów zarabiają: Usain Bolt – 22, Manny Pacquiao – 110, Dale Earnhardt, Jr. (NASCAR) – 16, Sachin Tendulkar (Krykiet) – 12 i wspomniany wcześniej Cristiano – gdzieś pomiędzy 50 a 100. Liczby wzięte z internetu, mogą kłamać, ale chodzi o skalę.

To pokazuje, gdzie znajduje się najpiękniejszy ze wszystkich sportów w życiu przeciętnego zjadacza chleba.

 

2. Kolarstwo to nie gra, to sport.

 

BGŻ Arena Pruszków kolarstwo

 

Najczęstsze stwierdzenie internetu, dyskryminujące inne dyscypliny. Czemu kolarstwo nie jest popularne wśród dzieci i na podwórkach? Odpowiedź jest bardzo prosta: wystarczy porównać ile osób i sprzętu potrzeba, aby pobawić się w jedno i drugie. Piłka nożna to prawdopodobnie najłatwiejszy sport do ogarnięcia przy trzepaku – nie wymaga równego podłoża jak koszykówka, umiejętności jak siatkówka i sprzętu jak kolarstwo. Chyba tylko Kabaddi potrzebuje mniej (bo nie trzeba robić bramki z butów i piłki z czegokolwiek). Jeśli interesujesz się czymś od dziecka, Twoi idole, których masz na ścianach i biegasz nimi na PS4 grają w dokładnie to samo, duża szansa, że już Ci tak zostanie.

 

3. Nikt nie rozumie kolarstwa

 

Przełajowe Mistrzostwa Polski – Lublin 2015

 

Jak oglądasz maraton w Berlinie i widzisz, że Bekele i Kipsang biegną dwie minuty przed trzecim – myślisz: „ale kozaki, rozgromią ten wyścig”. W analogicznej sytuacji, podczas dowolnego wiosennego klasyku kolarskiego, gdy widzisz dwóch kolarzy kilka minut przed peletonem… i w sumie nie wiesz czy to dobrze, czy źle. Próbowaliście kiedyś wytłumaczyć nierowerowemu znajomemu, o co chodzi z tym kolarstwem jako „sportem drużynowym”? No właśnie – każdy próbował i prawie każdy poniósł klęskę. Sprinterzy torowi stojący w miejscu, wielogodzinni uciekinierzy łapani 500 metrów przed metą, liderzy wyścigu walczący o to, by nie zostać wyrzuceni z wyścigu za przekroczenie limitu czasu na górskich etapach… nie ogarniesz.

 

4. Psychologia tłumu

 

BGŻ Arena Pruszków kolarstwo

 

Oglądałem kiedyś reportaż w TVP Info o jakichś nowych monetach, czy czymś takim i ludziach tłoczących się pod mennicą, żeby je zdobyć. Reporter zapytał jednego z losowych klientów czemu tak stoi, odpowiedź była prosta: „Nie wiem, idę sobie na spacer, patrzę, że ludzie stoją, to też stanąłem”. Ludzie robią to co tłum. Wszyscy w pracy oglądają serial? Też musisz oglądać, żeby mieć o czym rozmawiać. Jeśli liczysz na to, że w firmowej kuchni porozmawiasz o ostatnim ataku Contadora zamiast bramek Manchesteru – zapomnij.

Sytuacja na chwile zmienia się na Tour de Pologne, co jest tylko klasycznym wyjątkiem od reguły. O wydarzeniu mówią w mediach, ulice są zablokowane, w mieście korki, auta odholowane. Ludzie tłoczą się przy trasie, bo chcą przejść na drugą stronę ulicy, a nie mogę. Stoją więc i patrzą. Do tych patrzących dochodzą inni, zobaczyć za czym stoją ci pierwsi – kółko się kręci. Kto tam jedzie, o co chodzi i jak to działa, to w zasadzie nie interesuje nikogo – można przecież dostać bidon gratis! I czapeczkę! Jeżdżenie wśród tłumu kibiców jest super, o czym przekonać można się jadąc na przykład Memoriał Królaka – gorzej, że gdy stanie się potem w tym tłumie, okazuje się, że 90% z niego to tryb HWDP i JP100%: osoby, która wcale nie chcą tu być, ale nie potrafią uciec.

 

Tour de France 2015: Rafał Majka wygrywa etap

 

Spójrzmy na to uczciwie: „Lewy” to zaraz po papieżu najpopularniejszy Polak na świecie. Ludzie uwielbiają popularnych ludzi. Czytają o nich na pudelkach, oglądają co jedzą na śniadanie, gdzie bywają, co robią i analizują każdą wpadkę. To napędza popularność dalej.

Idąc za ciosem, uważam za żenujące wszelkie komentarze, felietony i artykuły obrażające inne dyscypliny:

 

„Powaliło mnie nie tyle zwycięstwo Michała (dołączę bowiem do grona osób, które zawsze w niego wierzyły), co komentarze kibiców piłkarskich. Wiedziałem niby, że nie są to orły intelektu, ale głupio – przyznam – sądziłem, że cokolwiek znają się na sporcie, a nie tylko na kopanej, o ile w ogóle się na czymś znają…”

http://starzyalejarzy.blog.pl/2017/03/07/o-ogladaniu-goscia-na-rowerze/

 

…i tak, kibice kolarscy są orłami intelektu, mamy tego przykład przy każdym wyścigu, którego nie wygrywa Polak ;-)

 

5. Pedały

 

BGŻ Arena Pruszków kolarstwo

 

Faceci na rowerach jeżdżą w legginsach, golą nogi, nie noszą majtek, smarują się oliwką, przesadnie dbają o wagę, a o sześciopaku mogą mówić chyba tylko w kontekście zestawu ciasteczek ryżowych przygotowanych wcześnie rano. Do tego dorzucić możemy klasyczny wizerunek MAMILA (middle-aged man in lycra), wciśniętego w strój kompresujący go o 60%, walczącego z kierowcą samochodu na światłach i mamy komplet. To jeszcze śmieszniejsze niż gość w trampkach, drogim polo i spodenkach w kratkę, chodzący z kijkiem za małą piłką.

 

6. Kolarstwo jest piękne… i nudne

 

BGŻ Arena Pruszków kolarstwo

 

Kolarstwo jest najtrudniejszym sportem świata, tak mówią ludzie na mieście. I tak, podejrzewam że oprócz kilku ultra-sportów, które jeszcze bardziej #nikogo, faktycznie 3-tygodniowy tour kolarski może być najbardziej ekstremalnym wysiłkiem. Czy sport jest jednak najtrudniejszy? Wystarczy popatrzeć na przykład na trening pływaków, czy maratończyków, aby zasiać w sobie wątpliwości. Podobnie jak na open space’ie, ilość pracy, która jest generowana, nie ma wielkiego znaczenia – liczą się efekty.

Nawet najbardziej zatwardziali kibice często włączają wyścig na ostatnią godzinę jazdy. W sportach z piłką emocje są non-stop. Relacje z wyścigów kolarskich są piękne: krajobrazy, ciekawostki, zameczki, krówka przy drodze, śmieszny kibic…

Narzekanie, że doskonale zrealizowany film dokumentalny lub przyrodniczy (wiecie: 90% przyroda, 10% ataki zwierząt) ma gorszą oglądalność niż film sensacyjny (nawet klasy C) z udziałem kilku znanych nazwisk, jest dziwne. Tak wygląda świat.

 

7. Nie ma komu kibicować

 

BGŻ Arena Pruszków kolarstwo

 

PZKOL zrobił dobrą robotę, przynajmniej w porównaniu do poprzednich lat. Informują o wydarzeniach na naszym torze kolarskim, robią konkursy dla kibiców, które mają przyciągnąć ludzi. Kiedyś naiwnie wierzyłem, że ludzie nie przychodzą, bo nie wiedzą. To nie prawda: ludzie nie przychodzą, bo ich to nie interesuje – nawet kolarzy. Pierwszy komentarz pod informacją, że będzie konkurs dla kibiców to: „o której godzinie losowanie”. Nagrody rozdane, połowa osób idzie do domu. Czemu? Bo nie ma emocji.

 

 

Sport wygląda zupełnie inaczej, gdy mamy komu kibicować. Jeśli ściga się KTK Kalisz z TKK Pacific, to mam pewien problem z wyborem. Nasz kolega rozwiązał to ostatnio bardzo prosto: wrzucaliśmy do czapki 1zł obstawiając kto wygra kolejne konkurencje. Emocje sięgnęły zenitu, zabawa była bombowa i w ogóle było wspaniale – jak na wyścigach konnych na Służewcu. To znaczy byłoby, bo przecież to nielegalne i nie mogliśmy tak zrobić. Jak Keirin w Japonii, który popularność zawdzięcza właśnie obstawianiu, a nie kolarstwu: łączna suma zakładów w tym zabawnym sporcie wynosi w kraju kwitnącej wiśni, uwaga… jakieś 30 MILIARDÓW PLN.

 

7. Kibicować trzeba umieć

 

milan sanremo
Mediolan – San Remo. 11 głów i jakieś 9 cali ekranu

 

Doping w sportach zespołowych jest prosty – stoisz i krzyczysz, czasem trąbiąc wuwuzelą albo machając flagą. Od czasu do czasu dasz komuś w japę, ale biorąc pod uwagę liczbę kibiców – nie jest to nic dziwnego. Gdyby stali w miejscu i nic nie robili, z dala od jakiegokolwiek stadionu, też pewnie ktoś dałby komuś w japę. Wizyty na Giro, Tour de France, Milan-San Remo, czy Route du Sud nauczyły mnie, że dopingowanie kolarzy to skomplikowany proces. Cały dzień „stracony” na to, by zobaczyć ich przez kilka minut. Chwilę zajęło, zanim zrozumiałem, że to nie chodzi o te kilka minut. Tu chodzi o poranną wyprawę, aby znaleźć najlepsze miejsce. Rozłożenie się z kocykiem, telewizorkiem lub radyjkiem, lokalnym piwem i bagietką, którymi delektujemy się podczas wielogodzinnej relacji, ewentualnie o wspólne oglądanie w okolicznej, belgijskiej knajpce, w której wszyscy są pijani zanim jeszcze kolarze zaczną myśleć o ucieczkach.

 

Kibicowanie kolarzom to sztuka zupełnie odmienna niż kibicowanie w sportach stadionowych. Czy to naprawdę takie złe, że innych interesuje coś odmiennego, a media pokazują to, co ludzie chcą wiedzieć?