Stojak serwisowy – element wyposażenia, o którym marzy każdy kolarz. Jego żona za to marzy, aby tenże stojak znalazł się gdziekolwiek poza mieszkaniem. Kupno stojaka to pierwszy krok do rozglądnięcia się za większą powierzchnią do życia, użyteczną piwnicą, garażem albo ogródkiem.
Ze trzy tygodnie po tym, jak pisałem recenzję osprzętu za kilkanaście tysięcy (Sram Red eTAP), siedzę i patrzę na dwa stojaki ze znanych kolarskich sklepów: Jula i Lidl. Jeden dostałem pocztą, drugi pożyczyłem, żeby mieć punkt odniesienia.
Lidl wielokrotnie oferował produkty marek bardziej znanych pod swoim brandem, dzięki czemu często trafiały się naprawdę fajne rzeczy, w cenach dyskontowych (np. kaski marki Crivit były produkowane przez bardziej znane Cratoni). W dalszym ciągu jest to raczej wyposażenie dla typowego rowerzysty niż kolarza, ale cena/jakości porównywalna jest z Decathlonem (który przesuwa trochę cenę i jakość w górę, ale stosunek jest ten sam).
Jula to z kolei taki sklep z różnymi drobnostkami i wynalazkami. Wynalazkami, ale – muszę to zaznaczyć – super wynalazkami. Poza rękawiczkami ogrodowymi za 3zł i dużym wiaderkiem za 5zł jest tam sto tysięcy innych rzeczy, których nie potrzebowałeś, zanim wszedłeś do sklepu. Nigdy nie potrzebowałem nauszników za 5zł, w których jak się potem okazało, biegałem prawie całą zimę. Ale że Jula sprzedaje rzeczy rowerowe pod swoją marką Kayoba (rowery, uchwyty, trenażery zwane przez nich maszynami treningowymi, myjkę, czy namiot serwisowy (?)) – to nie mogło pozostać niezauważone, będzie hit albo kit!
Ile toto i czemu tak… mało?
Porządny stojak znanej firmy kosztuje minimum kilkaset złotych, a najczęściej powyżej tysiąca. Czy substytuty kilkukrotnie tańsze, z marketów, mają jakąkolwiek szanse?
Wypowiadam się jako człowiek, dla którego stwierdzenie idę serwisować rower oznacza, że dopompuję koła, wyczyszczę i nasmaruję łańcuch w taki sposób, że jest brudniejszy niż był, gdy zaczynałem i dokręcę śrubki tak lekko, że sztyca będzie zjeżdżała, a jednocześnie tak mocno, że ich gwinty ukręcą się.
Stojak serwisowy Lidl kosztuje 139zł (kiedyś 129zł – nie linkuję, bo chyba się ich gazetki nie indeksują w googlach)
Stojak serwisowy Jula kosztuje 199zł
Stojak serwisowy Decathlon, o pięknej nazwie ONE EASYWORK BIKE ORIGINAL, kosztuje 200zł (chociaż w tej chwili jest promocja na 150zł, tylko że został 1 i to w sklepie stacjonarnym)
W stojakach z Lidla śmieszne bywa to, że jak to na lidlowskich promocjach – ludzie kupują masowo i sprzedają drożej na Allegro. Tu cytat z aktualnie trwającej aukcji (170zł)
W lidlu kosztował 139zł, doliczam prowizję allegro i czas na znalezienie lidla gdzie się jeszcze ostał (oj, ciężko było) po tym jak ludzie się rzucili na nie.
U konkurencji za 179zł + 20zł dostawa, więc chyba cena ok
Było ich trzech – każdy inny, a jednak tacy sami.
Uwaga, to jest najważniejsze zdanie tego tekstu i prawdopodobnie wystarczyłoby je przeczytać zamiast całego tekstu. Nawet miejsce na reklamy by mi zostało na stronie, więc nie wiem czemu tego nie robię: Te trzy stojaki są praktycznie tym samym – różnice są kosmetyczne. Każdy z nich jest też dobry i w tej cenie ciężko będzie znaleźć coś lepszego. No dobra, lepszego nie znajdziemy, ale po lekkim przejrzeniu internetu, okazuje się, że wariacje na temat tego stojaka znajdziemy też w wielu innych sklepach w zbliżonych cenach, na przykład ELECTRO albo AVANS (nie wiem, czy to nie ten sam sklep z inną nazwą). Najgorsze, że nawet szperając po internecie, ciężko znaleźć mi jakiekolwiek sensowne, krytyczne opinie – no nic, poszukam sam.
Zasadniczym plusem stojaka z Juli jest fakt, że możemy go kupić ;-) Co z tego, że Lidlowy jest tańszy, jeśli musimy czekać na początek sezonu, gdy trafi do sklepu jako sezonowa oferta.
[pullquote]Jeśli coś jest dobre i tanie, to na bank będzie po to kolejka[/pullquote]Jula waży 6,5 kilograma, Lidl około 7kg (nie wiem skąd ta różnica), Decathlon jest gdzieś pomiędzy. Oba marketowce mają półeczkę na narzędzia i śrubki oraz niewielki magnesik, który powinien zminimalizować ryzyko ich gubienia – Decathlonowi jej brakuje, duży błąd. Ma za to inną, zasadniczą zaletę – zamiast 4 nóżek ułożonych w X, ma dwie ułożone w V. To ogromna oszczędność miejsca (np. gdy chcemy rozstawić się na balkonie), nie wpływająca jednocześnie jakoś szczególnie na stabilność. Nóżki swoją drogą powinny być wyposażone w jakieś podkładki, tak jak meble. Mają dziurki, dzięki którym można przykręcić je do podłogi, ale rozstawiając stojak na parkiecie widzę groźne spojrzenie dolatujące do mnie z kuchni. Widzę je nawet przez ścianę.
Co do stabilności – nie ma problemu. Jeśli planujemy oczywiście odkręcać zapieczone pedały może nam się to nie udać, ale takie oczekiwania są nie na miejscu. Podobnie wieszanie roweru za sztycę zamiast za ramę jest uciążliwe, ale nie, wiem czemu ktoś miały chwytać za sztycę.
Zasadniczym plusem stojaków jest to, że cała konstrukcja składa się z kilku solidnie połączonych ze sobą rurek i plastikowych szybkozamykaczy, więc pierwsze złożenie (nawet bez instrukcji) zajmuje jakieś 2 minuty. Potem złożenie i rozłożenie zajmuje jakieś 20 sekund. Złożone zajmują tyle miejsca co 4-5 mioteł albo mopów. Jeśli chce nam się je składać również w pionie, są nawet niższe niż miotły. Szkoda tylko, że nie da się złożyć tej poziomej części (wysięgnika na rower) u góry – trzeba ją odkręcić i wyjąć. Plastiki wyglądają na solidne, ale gdyby tak samo wyglądały te na bagażniku dachowym, pewnie miałbym wątpliwości. Do aktualnego zastosowania w zupełności starczają i nic się samo nie składa, chociaż przyznaję się bez bicia – fatbike’a nie próbowałem wieszać.
Jako miłe dodatki, w obu przypadkach (Decathlon ich nie ma) dostajemy półeczką na narzędzia i śrubki z magnesem (lub jego namiastką), który powinien zapobiegać ich losowemu wypadaniu (tych śrubek). Drugim bajerem, prawdopodobnie najgorszym rozwiązaniem w całej konstrukcji jest niewielki teleskopik z gumą na końcu, który służy do unieruchomienia kierownicy. Zapięcie gumy graniczy z cudem przez zbyt małe dziurki, a jak już skończymy, na rękach pozostaje nam do końca życia miły zapach dalekowschodniej mieszanki oponowej.
Niby tacy sami, a jednak trochę inni.
Jeśli zapytacie Piotrka, który robił te świetne zdjęcia, który wybrać – odpowie Wam, że Lidl, bo lepsze zapięcie. System mocowania roweru to największa różnica między dwoma urządzeniami. W Lidlowskim, pod uchwytem mamy takiego motylka którym regulujemy ścisk, a następnie sprytna łapa (taka zatrzaskowa), która po prostu zaciska. Jeśli montujemy zawsze ten sam rower (lub o podobnym przekroju górnej rury) – trwa to kilka sekund. Tu pewnie pojawią się głosy, że takie ściskanie to zaraz połamie drogie i lekkie karbony, ale nie. Uwierzcie mi, nie jest tak łatwo złamać nawet najbardziej odchudzone konstrukcje. Chwyt jest szybki i pewny.
Z drugiej strony mamy Julę, na którą wiesza się rower, a następnie kręci, zamykając rower i odkręca, aby zdjąć. Trwa to dłużej, bo po pierwsze trzeba dobrze powiesić rower (znaleźć środek ciężkości, aby swobodnie wisiał), a po drugie, jest minimalnie dłuższe. Dodatkowo, zamykająca się łapa podnosi jeszcze lekko rower, co mam nadzieję, widać na zdjęciu. To takie czepianie się trochę na siłę i kwestia gustu, ale faktycznie, Lidl delikatnie tu wygrywa. Według nas.
Ja odpowiem Wam że Jula, bo dostałem w gratisie. Dobra, żart… ale i tak ten. Ma ona zasadniczą zaletę jeśli chodzi o nóżki. W Lidlu nogi przymocowane są do krawędzi stopek, przez co stojak, po całkowitym złożeniu, niekoniecznie chce ustać w miejscu. Stopki się zginają, a on się przewraca. Aby stabilnie stał musi być minimalnie rozłożony. Jula z kolei stopki ma montowane przy środku nóżek dzięki czemu stawia się ją dużo stabilniej – nawet przy całkowitym złożeniu. Dla przewrażliwionych, oba stojaki można przywiercić do podłogi, gdyż mają w stopkach dziurki.

Panda odpowie Wam, że Lidl, bo niebieski jest ładniejszy niż czerwony i tez coś w tym jest. Lidlowski stojak wygląda jakoś tak porządniej (przez to, że cięższy?). Może to kwestia tego, że niektóre elementy są srebrne. To też dobry zabieg – pierwsze spore rysy na czarnej Juli (jakkolwiek źle to brzmi) pojawiły się po około 3-4 rozłożeniach. To raczej nie jest sprzęt dla estetów lub osób lubiących dotykać rzeczy drogie. Może być to też kwestia przekroju rur, które w germańskim oprawcy są okrągłe, a w szwedzkim najeźdźcy prostokątne. Te prostokątne przypominają trochę najtańsze bagażniki dachowe, może stąd takie skojarzenie. Tak czy siak, bezpodstawnie podejrzewam, że wytrzymałość jest podobna, choć jedyny test jaki wykonałem odbył się piszczelem w ciemności.
Czyli który?
Tu nie ma złego wyboru. Myślę, że nie będziecie zawiedzeni żadnym z nich. Jeśli rzucą do Lidla – biegnijcie i ustawcie się pod drzwiami 15 minut przed otwarciem sklepu. Jeśli chcecie na zaraz, idźcie do Juli (gdzie trochę przepłacicie, ale być może nie zdepcze Was tłum, lub nie będziecie musieli czekać pół roku). Oczywiście tylko jeśli jesteście pewni, że stojak Wam się przyda. Chociaż nie… pewnie tak, czy siak sprzedacie go bez zauważalnej straty na Allegro.
Ja byłem pewny, że gdy będę miał stojak, zostanę początkującym serwisantem. Nie stało się tak – okazuje się, że mieszkanie to nie miejsce na takie rzeczy. Balkon jest za mały, korytarz za wąski, a pokoje zbyt czyste. Może, gdybym jeszcze sobie dokupił namiot garażowy…. ;-)
* Wszystkie zdjęcia w tekście (za wyjątkiem ostatniego, najbrzydszego) są dziełem Piotrka Olkowskiego, więc jeśli chcesz sprzedać ładny rower (albo brzydki, a mimo to chcesz żeby wyglądał jak ładny), wiesz gdzie się zgłosić
PS. Gdybyście zastanawiali się o co chodziło mi z tym wyrzucaniem stojaka z domu i upewnieniem się, czy na pewno go chcemy, dorzucam zdjęcie zrobione przed momentem w klasycznym, warszawskim M3 ;-)
O widzisz, a ja serwisuję w kuchni :) Łatwo się brudzi, ale flizy czy linoleum szybko się myje!
W klasycznym wrocławskim M2 też się mieści bez problemu ???? i wcale żadnych kolejek po niego nie było ☺ https://uploads.disquscdn.com/images/0933dcec43e54112de5a1f46b531e81130beb6ba756588bfa3fb6e1ddee20358.jpg
Heh, kupiłem Lidlowski w tym roku, wybrałem się koło południa a było jeszcze siedem w koszu i nikt się nie przepychał. Mogłem brać wszystkie, zrobiłbym deal życia ;)
takie stojaki to tylko do lekkich rowerów – mieszczuchy „powalą” oba na łopatki
Kupiłem Julę :) jest teraz za 149 :) kurier 9,90 :)
Super recenzja, ciekawie napisana, z nutką humoru :) Tak trzymać :)