“nie pozwalam Ci pisać źle o tych butach, są najlepsze”
~Panda
Czy sznurowane buty kolarskie są przyszłością?
Dino Signori, założyciel firmy SIDI: Nie – bo komfort mniejszy, a ich jedyną zaletą jest wygląd
Stuart Hayes, product manager obuwia Giro: Tak – bo lepsza efektywność i komfort
…no i bądź człowieku mądry.
EKSPERYMENT
Przeprowadźmy takie ćwiczenie:
Spójrz na swoją stopę. Teraz spójrz na stopę swojej dziewczyny. Jeśli jej nie masz, co jest jak najbardziej uzasadnione (dziewczyny, nie stopy), spójrz na stopę swojego kolegi. Nieposiadanie dziewczyny jest uzasadnione, bo przecież kobiety osłabiają nogi (tu jutubowy dowód z 1976r. – jeśli trener Rockiego nie ma racji, to nikt już na tym świecie jej nie ma). Stopę kolegi najlepiej sprawdzić tak ukradkiem, w szatni, na siłowni. Jeśli tam też nie chodzisz, bo nie masz czasu – znajdź sobie jakieś stopy w internecie. Teraz przyjrzyj się im dokładnie (tu lepiej mają osoby z dziewczyną). Są trochę różne, prawda? Nawet jeśli rozmiar jest zbliżony, to sama stopa wygląda pewnie trochę inaczej. Teraz przypomnij sobie, że jedyną właściwością, którą zmieniasz kupując konkretny model buta, jest jego długość. Czy jeśli ktokolwiek twierdzi, że but jest wygodny, możemy mu zaufać? Czy nie jest to tak, że jedyne słuszne stwierdzenie powinno brzmieć “but jest wygodny dla mnie”?
*pomijam tu wynalazki jak Bont Zero, które można termoformować w celu idealnego dopasowania (2100zł :) )
Jak dobrać buta?
Jeśli chodzi o dobieranie butów sprawa wydaje się prosta. Tak jak z butami do chodzenia i biegania… aż do dnia kiedy odkrywasz, że nic w życiu nie jest proste. Moja aktualna praca nauczyła mnie jednego – nie ma czegoś takiego, jak proste pytanie. Wszystko zależy od szczegółów, których oczekujemy w odpowiedzi. I tak jak wybór buta do biegania jest prosty do dnia, w którym dowiadujesz się, o różnych typach podeszwy (bieżniki, twardość, grubość, amortyzacja), różnych typach stóp (supinacja, pronacja), różnych typach biegania (szybkie, wolne, z pięty, z palców, dalekie, bliskie) i chcesz to połączyć z konkretnym kolorem, który pasuje Ci do stroju klubowego, tak wybór buta na rower też nie jest prosty.
Wybranie idealnego rozmiaru, to jak trafienie 6 w totka. Nieważne jak długo byśmy w sklepie mierzyli buta, tak czy siak, dopiero po pierwszych 200km na raz okaże się, czy wybór był dobry. Powinno być łatwo:
jeśli którykolwiek palec dotyka końca buta – jest za mały
jeśli stajemy na palcach i za piętą robi się dziura – jest za duży,choć niektóre marki, np. Sidi pozwalają tu troszkę oszukać śrubką znajdującą się na końcu buta, która dopasowuje go do naszej pięty.
Do lepszych butów zazwyczaj dostajemy jeszcze różne rodzaje wkładek w zależności od wyglądu naszej stopy. Alternatywnie możemy sobie takie dorobić w bikefittingowych punktach. Czasem też but jest oznaczony jako szeroki lub wąski.
Najważniejsza zmiana w rowerowym życiu
Jeśli ktoś mnie pyta, co powinien zmienić w rowerze, bo akurat ma trochę wolnej gotówki (bo jego dzieci miały komunię i schował przed nimi otrzymane koperty) – odpowiadam: buty. Zmiana butów z górskich na szosowe, albo ze średnich szosowych na topowe, to najlepiej wydane pieniądze. Na drugim miejscu są spodenki, szczególnie przy długich trasach. Koszulka może być tania i chińska (ale może niekoniecznie podróba), spodenki z średniej półki Decathlonowej (albo górnej, bo to i tak dużo taniej niż firmówki), a wszystko co zostało w budżecie, polecam wrzucić w zakup butów.
O ile zmiana buta na lepszy może nie być odczuwalna od razu, to próba powrotu do niższych modeli może po pewnym czasie okazać się bardzo bolesna. Tańsze buty są mniej sztywne, co być może nie dla każdego jest wadą, ale na potrzeby tego bloga, będziemy się trzymali wersji, że jest bardzo istotne.
Dobry but wystarcza lekko na kilkadziesiąt tysięcy kilometrów jazdy. Oczywiście nie będzie wyglądał tak dobrze jak na początku, ale sporo części z potencjałem zepsucia się, da się wymienić. Klamry, paski, rzepy, śrubki, gumy na podeszwach itd. Chyba że akurat nie ma tych wszystkich wynalazków…. ale jak to nie ma?
Powrót do przeszłości
Jak byłem mały, miałem buty na rzepa. Potem przyszedł czas dorosłości (okolice podstawówki) i trzeba było nauczyć się wiązać sznurówki. Kilka lat później kupiłem sobie dresiarski Adidasy, które co prawda miały sznurówkę, ale nad nią był wielki rzep z logo i trzema paskami. Pozwalało to na niechlujne wiązanie lub po prostu przytrzaskiwanie sznurówek rzepem. To były najlepsze buty w moim życiu. Nie wiedziałem wtedy, że kilkanaście lat później, najdroższe buty szosowe będą wyglądały prawie tak samo…
Bo kiedyś wszyscy mieli sznurówki, potem pojawiły się różne magiczne, lepsze i gorsze systemy, które miały zostać z nami już na zawsze. [pullquote]Telefony z dotykowym wyświetlaczem zamiast przycisków też miały być lepsze dla wszystkich.[/pullquote] Sytuacja zmieniła się w 2012, kiedy to Taylor Phinney pojawił się na Giro w butach ze sznurówkami. Wróciło więc pytanie: CZEMU?
Odpowiedź jest prosta. Tak samo jak w przypadku łyżew. Dobre łyży zazwyczaj mają sznurówki zamiast rzepów/pasków, co pozwala lepiej dopasować buta do stopy. Zamiast 3 lub 4 punktów zacieśnienie (rzep, ze 2 razy linka i klamra) mamy ich koło 7 i prawie każdy z nich, możemy indywidualnie dopasować.
Zalet sznurówek jest więcej: przede wszystkim waga. Rezygnacja z plastików, żyłek, magicznych systemów i pokręteł oszczędza naprawdę dużo. Topowe Sidi Wire Carbon ważą prawie 660g w rozmiarze 45, Bonty Vaypor+ za 1559zł to 450g w rozmiarze 42, a wiązane Giro Empire SLX to…. 350g w rozmiarze 42,5. Tak na chłopski rozum to bardzo ważna waga, bo cały czas nią przecież poruszamy. Gdzie oszczędzamy te gramy? Rezygnujemy z wielu części, które z biegiem lat starzeją się, a które możemy prosto wymienić. Tylko skoro ich nie ma – co wymieniać?
Zalety sznurówek?
Wygląd. To jest punkt, który wystarczyłby dla większości osób zamiast całego tego tekstu. Wiązane buty są po prostu ładniejsze. Wyglądają schludniej, bardziej klasycznie. Wiązane Specialized S-works Sub6 wyglądają jak BMW M6 w czarnym macie, obok japońskiej kosiarki w 100 kolorach świecącej tęczy i 7 spojlerami, gdy postawi się obok Sidi Wire albo Ergo. Jako że ciągle są jeszcze stosunkową nowością, rzucają się w oczy i budzą zainteresowanie większe niż najbardziej kolorowy but. Chyba że jakiś ręcznie malowany, ale tu też, ze względu na prostotę budowy, łatwiej pomalować wiązany.
Do tego dostajemy możliwość szybkiej zmiany wyglądu. Na Giro wkładamy różowe sznurówki, na TdF żółte, na Tour de Pologne jedną białą, jedną czerwoną itp. Odlot.
…ale przecież liczy się wnętrze, nie wygląd (mówią brzydcy)
Nigdy nie zrozumiałem czemu buty na żyłkę mają zawsze z przodu rzepa – przecież on jest taki brzydki.
[pullquote]Im krótsza trasa, tym sznurówki są lepsze.[/pullquote]Sznurowane buty są szybsze. Człowiek z firmy Specialized mówi, że sznurówki pozwalają oszczędzić do 35 sekund na 40-kilometrowej czasówce w stosunku do standardowych odpowiedników. Czemu gość, który projektuje buty miałby kłamać? ;-) Nie dość, że są lżejsze, to jeszcze przez brak tych wszystkich pokręteł i przycisków, są bardziej aero. W końcu w wiązanych Bontach Bradley Wiggins startował na czasówkach podczas olimpiady i Touru. Oczywiście prosów należy traktować z przymrużeniem oka, podobnie jak takie obliczenia, bo gdy zsumuje się zyski z roweru, stroju, akcesoriów itp to okazuje się, że czas przejazdu 40km zbliża się do 0.
Sznurówki, w przeciwieństwie do współczesnych wynalazków, nie psują się, a nawet gdy się zepsują, zastępujemy je dowolnymi innymi. Nawet kupionymi w czeskim kiosku. W przeciwieństwie do rzepów nie luzują się podczas jazdy po brudzie, zanieczyszczenie nie wpływa na siłę ich trzymania. Każdy zna przynajmniej jedną osobę, która szukała części do swoich żyłek, bo coś pękło, coś się urwało… Jeśli jechaliście kiedyś w cywilnych butach, wiecie pewnie czym grozi ich zaplątanie się w pedał – dojeżdżasz do skrzyżowania, zauważasz, że z pedała nie da zdjąć się stopy i rozpoczynasz modlitwę, aby udało się oprzeć o jakiś słupek. W butach rowerowych nie ma tego problemu, bo specjalna gumka zapobiega zarówno rozwiązywaniu się jak i trzyma je odpowiednio na swoim miejscu.
Sznurowane buty lepiej dopasowują się do stopy. Większa ilość przeplotów pozwala je lepiej docisnąć w wybranych miejscach. W internecie mówią na to custom fit, nie wiem, jak to będzie po naszemu.
Możliwość wyjęcia sznurówek pozwala na lepsze otworzenie buta, gdy całkowicie nam przemókł – powinien wtedy szybciej wyschnąć (chociaż Giro Empire schną niesamowicie długo).
Czemu nie kupię więcej sznurówek
Mija równy rok od kiedy jeżdżę w moich Giro Empire. Nienawidzę ich. Żeby się to dobrze zindeksowało w guglach, napiszę jeszcze raz: nienawidzę moich Giro Empire. To najczęstszy punkt sporów w naszym domu, częstszy nawet niż ten, czemu znowu smar nakapał na drewniany parkiet i co robią czarne plamy na toaletowym lustrze. Dla mnie, te buty są po prostu niewygodne, zarówno w noszeniu, jak i w obsłudze. Dla Pandy są genialne. Znam też wiele innych osób, dla których są wspaniałe. Jak teraz powinna wyglądać moja recenzja i co powinienem napisać? Mogę powiedzieć, że są niewygodne skoro mam jakieś niestandardowe stopy (takie jakieś długie, niskie i z kostkami wystającymi po bokach?). Niby sznurówki powinny pozwalać na luźniejsze wiązanie na czubkach, a mocniejsze wyżej – nie udaje mi się to jednak nigdy.
[pullquote]Dużo ludzi mówi o dopinaniu butów na finisz. To zazwyczaj ci sami, co jeżdżą w aero-pokrowcach na butach.[/pullquote]Mam ogólny problem z dobraniem odpowiednio mocnego zawiązania. Albo jest zbyt mocno albo zbyt słabo. Żyłkę można szybko popuścić albo dociągnąć o jedno pstryknięcie. W Giro muszę wyjąć sznurówki z gumki, rozwiązań, dociągnąć lub popuścić na kolejnych przecięciach, zawiązać, włożyć do gumki. Niby nic, ale po pierwsze ryzykuję, że przesadzę w drugą stronę, po drugie: jak już jadę rowerem to zatrzymywanie się i takie zabawy z obydwoma butami to ostatnia rzecz, na którą mam ochotę. Szczególnie, gdy zmarznięte palce nie działają tak jak powinny. Pytanie przypadkowych osób po wyścigu: “przepraszam, poluzuje mi pan sznurówki, żebym mógł wyjąć stopę?“, to może dobry sposób na podryw, ale niekoniecznie przyjemny.
Bo dopasowywanie wiązania to wbrew tekstom internetowym wcale nie dociąganie zapięć przed sprintem na finiszu. To właśnie poluzowanie buta, gdy po długiej trasie w upale stopa zaczyna puchnąć. To także szybkie zdjęcie buta i wysypanie z niego kamyczka, gdy musieliśmy kawałek przejść po trawie.
To problemy, których nie znajdziemy lub nie będą nam przeszkadzały, gdy jedziemy w 100-kilometrową trasę. Gorzej, gdy jedziemy 10 godzin…. a kolejnego dnia kolejne 10 – wtedy każdy mały dyskomfort rośnie wielokrotnie.
…i białych
Nie kupię też nigdy więcej białych, matowych, chropowatych butów. Mój but zawsze dotknie łańcucha, mimo że specjalnie wybrałem rower, w którym nie występuje toe ovelap (czyli czubek wpiętego buta nie dotyka opony podczas mocnego skrętu), jakimś cudem opona i tak zawsze go przytrze. Wyczyszczenie tego to jakaś masakrancja. To odpowiednik białej owijki. Piękne i niepraktyczne. Jeśli widzisz kogoś z białą, czystą owijką, wiesz że albo więcej czasu spędza czyszcząc rower niż nim jeżdżąc, albo jego rower mieszka w serwisie.
Dyskusję o czyszczeniu białych butów znajdziecie tutaj:
Ten tekst nie ma sensu
Ten artykuł to kłamstwo. Piszę go w dobrej wierze i zgodnie ze swoimi przekonaniami, ale jednak to kłamstwo. Gdy znowu stanę przed wyborem butów spojrzę sobie na punkt “czemu nie kupować sznurówek?“, przeczytam go, zapamiętam, będę sobie powtarzał w głowie… a potem znowu w sklepie kupię te najładniejsze, czyli sznurowane i będę na nie cały sezon psioczył, siedząc na murku przy drodze. Bo rzeczy ładne są szybsze. Milej się je wkłada. To jak wybór pomiędzy drogimi szpilkami, a wychodzonymi adidasami (zgaduję). Wiadomo, że stare adidasy są najwygodniejsze na świecie, nawet te z dziurą – od tego mam moje stare Sidi, które pewnie nigdy nie umrą. Idąc do ludzi, wybiorę jednak inne ;-)
Może to i najbardziej nieprofesjonalny blog o rowerach w Internecie, ale chyba najlepszy pod względem przyjemności z czytania;)
dzięki! :-)
Buty Pearl Izumi są bardzo fajne i wygodne (dla mnie, hehe). Jeździłem w dwóch modelach, Elite Road (szosa) i X-Alp (mtb), jeden i drugi spisywał i spisuje się nadal (2 lata) bardzo dobrze.
Odnośnie zaufania do autora ;) http://zespolmi.pl/post/6730/nie-jest-tak-zle.
o to dobre!
Jako właściciel Speców Sub6 a wcześniej Sidi Wire powiem jedną rzecz – sznurówki rządzą!! Tak lekkich i wygodnych butów nie miałem. A i są białe i denerwuje mnie jak się upierdzielą, i czasami je źle zawiąże i muszę zejść z roweru i wiązać je na nowo. Ale użyję Twojej analogii – wolę mieć czasami brudne M6 w czarnym macie niż japońską kosiarkę świecącą się pierdyliardem kolorów z milionem spoilerów, na której nie widać brudu ;)
gdzie kupowałeś użytkowane i testowe buty ? w PL można je gdzieś przymierzyć np. w Wa-wie ?
Niestety, z Giro jest generalnie bardzo ciężko. Ja kupowałem swoje za granicą. Nie widziałem ich nigdzie w Warszawie ;(
Tak też myślałem, że u Nas w PL będzie ciężko. Będąc dwa lata temu we Włoszech, na witrynie sklepowej zauważyłem rower dziwnej marki – Cipollini. Kojarzyłem gościa (nie interesowałem się wówczas kolarstwem) ale, że rower i to w małej mieścinie stoi na witrynie sklepu rowerowego. No nic pomyślałem sobie, może Ci włosi zakochani w kolarstwie obkleili jakiegoś chińczyka aby przykuć uwagę. Po jakimś czasie natrafiłem na wzmiankę o marce ww. roweru i charakterystyczne wycięcie/wygięcie góry podsiodłowej i wówczas wszystkie klapki zaskoczyły. To mogło się wydarzyć tylko w słonecznej Italii. Prowincja i taki sprzęt na wystawie. Może z Giro jak już wiem czym jest ten produkt będę miał więcej szczęścia podczas tegorocznych wakacji, na które jadę w rejon Gardy ;)