Opis ani zdjęcia nie oddadzą skutecznie tego jak jest w Tatrach zimą. Spędzamy tam co roku kilka tygodni z rowerem, więc pogląd jako-taki już jest. Góry zimą to coś zupełnie innego niż latem, dlatego część miejsc, które normalnie bym polecił, znika z tej listy – zazwyczaj z powodu dużej szansy na całkowite oblodzenie asfaltów. Aby mieć pogląd jak wyglądają nasze góry w okresie grudzień-luty polecam swoje galerie na fb, bo fajnych widoków jest na tyle dużo, że miałem poważny problem z wyborem pojedynczych do tego wpisu.

GALERIE: foto 1 ; foto 2 ; foto 3 ; foto 4

 

Co warto wiedzieć przed udaniem się na mróz?

  • Krem do twarzy nie tylko chroni skórę ale też sprawia, że nie jest w nią tak zimno.
  • Na marznące ręce pomagają rękawice narciarskie i podgrzewane wkładki z Decathlona.
  • Na nogi wkładki do butów + ochraniacze neoprenowe, przy poważnych mrozach dwie skarpety i zimowe obuwie.
  • Bidon do tylnej kieszonki pomiędzy warstwę wiatroodporną i wewnętrzną.
  • Lampki zawsze, bo dzień krótki. Pompkę i dętkę pomijamy, bo w zimie i tak się nie oddalimy od domu jakoś bardzo, a telefon jest zawsze. Chyba, że rodzina i znajomi nas nie lubią, wtedy bierzemy.
  • Na Słowację można brać ze sobą euro, ale to i tak nie pomoże, bo jest duża szansa, że nie znajdziemy otwartego sklepu.
  • Suszarka do butów i rękawiczek to przydatna rzecz jeśli chcemy jeździć codziennie.
  • Ubieranie się jest proste. Jeśli jesteśmy oszczędni to im zimniej, tym więcej warstw. Jeśli lubimy wydatki to kupujemy porządne ciuchy i wystarcza mniej warstw. Zawsze wkładamy coś z windstopperem.
  • W sytuacja awaryjnych, która najczęściej dotyka rąk, do tego stopnia, że tracimy czucie i nie da się hamować, życie ratują workowe rękawiczki ze stacji benzynowych.
  • Gdy Ci zimno, gdy Ci źle, przyspiesz tempo, rozgrzej sie! 
  • Nie wszystko co czarne ma przyczepność… częściej przyczepność ma białe.

 

Tymczasem, poniżej lista miejsc, których według mnie nie wypada ominąć podczas układania tras. Jeśli macie jakieś sugestie lub o czymś zapomniałem, zapraszam to komentowania na fejsie.

Gubałówka

 

Być w Tatrach i nie wjechać na Gubałówkę to jak nocować w Zakopcu i nie stanąć na Krupówkach. Dla jednych niewyobrażalne faux pas dla innych punkt honoru, aby zaznaczyć przy każdej możliwej okazji, że to zbyt mainstreamowe i nie bywamy w takich miejscach – „prawdziwy turysta chodzi po górach, a Krupówki są dla słabych jednostek”. W każdym razie na Gubałówkę warto wjechać, szczególnie od strony Kościeliska. Podjazd znany aktualnie przede wszystkim z Tatra Road Race: to początek wyścigu i pierwszy moment, w którym porzucamy nadzieje o byciu czarnym koniem wyścigu. Na górze czeka na nas lokalny targ, grubi i pijani turyści, bryczki konne i świetny widok na Tatry. Naprawdę świetny, choć polecam przejechać kilometr dalej niż stoi większość ludzi.

 

DCIM100GOPROG0049578.

 


 

Ratułów

Ratułów to 10% podjazd, którego nie znajdziemy na Google Street View, skrót w drodze na Ząb. Jeśli jedziemy odpowiednio szybko to duża szansa, że nie zauważymy jego atrakcyjności. W zasadzie przy dowolnej prędkości jest to dość łatwo przegapić, bo pod koniec robi się ciemno przed oczami – mało kto daje radę spojrzeć do tyłu, a warto. Panorama Tatr, w połączeniu z lokalnymi wioskami, równą, wąską i mało uczęszczaną drogą to pocztówkowa esencja Podhala. 

 

DCIM100GOPROG0139800.

 


Cyrhla

Wjazd na Cyrhlę to klasyk: las i zakręty. Można go jednak nieco urozmaicić i zamiast wyjeżdżać bezpośrednio z Zakopanego odbić z Zakopianki na Olczę, a następnie w niewielką drogę w lewo, zaraz przed kościółkiem. To jeden z tych asfaltów, które sugerują, że zaraz wjedziemy komuś na podwórko, a mimo to ciągle jedzie się dalej. Oprócz tego, że omijamy w ten sposób główny szlak wypadowy na Słowację, zyskujemy trochę procentów. Jest stromo, nawet bardzo. Utwierdzają nas w tym spojrzenia mieszkańców okolicznych domów. 

Dalsza droga, z Cyrhli na Łysą Polanę jest subiektywnie jedną z najgorszych jakie możemy wybrać zimą. Niby szeroka, z ruchem samochodowym, czarna, w lesie, jednak kto raz tam wjedzie na wąskich oponach, ten zrozumie. Zdecydowanie lepiej nadłożyć kilometrów i podjechać Bukowinę… chyba, że lubimy, gdy od czasu do czasu uślizgnie nam się koło na skrytym w cieniu lodzie. Ta droga to wzorowy przykład tego, że nie wszystko asfalt co czarne.

DCIM100GOPROGOPR4690.

 


Łapszanka

Jeśli widzimy w necie zdjęcie z imponującą panoramą polskich Tatr, to jest jakieś 86% szans, że zostało ono wykonane na Łapszance. Ciężko napisać coś więcej o łące z ładnym widokiem, ale podjazd, niezależnie z której strony, jest warty pokonania. Szczególnie jeśli planujemy się potem kierować na Słowacką stronę.

 

DSC08866

 


Sromowce

Podjazd, panorama, równy asfalt, okolicy Niedzicy i jeziora, w dół całkiem szybko. Czego chcieć więcej?

 

DCIM100GOPROG0165046.

 


Osturnia

Miejsce legenda. Długi podjazd z widokiem na góry. W zimie polecam go szczególnie w stronę Słowacji, gdyż zakręty bywają dość często oblodzone, a im mniejszą prędkość traci się pampersem, tym mniej boli. Jeśli mamy trochę więcej szczęścia to zamiast lodu będzie kupa śniegu (przykład) i wtedy znacznie trudniej o niespodziewaną wywrotkę. Nie ma nic gorszego niż moment, w którym uświadamiamy sobie, że czarna droga po której jedziemy to niekoniecznie sam asfalt – dobrze, że wywrotki na lód są przyjemniejsze.

 

DCIM101GOPROG0300135.

 

Podjazd pod Osturnę dzielę sobie na dwie części. Górna, w której zazwyczaj brakuje już trochę w nogach i ze względu na sporą wysokość jest wyjątkowo zimno oraz dolną, która idzie przez las, wzdłuż potoczka i wygląda jak na zdjęciu poniżej. Kawałek dalej jest okazja do zrobienia tak zwanego „złotego ujęcia” i ustrzelenia zdjęcia, które będziemy potem wysyłali całej rodzinie.

 

DSC08873

 


Velka Frankova

Velka Frankowa to niekończący  się słowacki podjazd z niezłą panoramą. W dole widzimy cały czas drogę, którą przyjechaliśmy i niewielkie miejscowości, w których ostatni człowiek widziany był pewnie w okolicach 18. wieku. Zresztą, prawie wszystkie miejscowości w tych okolicach tak wyglądają.

DCIM101GOPROG0350512.


 


 

Magurske Sedlo

Jeśli chodzi o Spiską Magurę, uczucia mam mieszane. Górkę pokonujemy obowiązkowo atakując z północy i jest to jeden z najsmutniejszych podjazdów w okolicy. Stałe, niewielkie wzniesienie, które nie chce się skończyć przez 10 kilometrów.  Wynagradza to jednak zjazd. Prawdopodobnie najszybszy w okolicy – przynajmniej dla osób, które tak jak ja nie potrafią się dobrze złożyć w zakrętach. 70km/h na grubych oponach łamać tam można z zamkniętymi oczami nawet w zimie. Po lewej płaskość po horyzont ciągnąca się wzdłuż naszej krętej drogi. Widok za każdym razem jest inny i niepowtarzalny, w zależności od pogody. Czasem mgła jak na zdjęciu, czasem biało po horyzont jak tu.

 

DCIM102GOPROG0571158.

 


 

Przełęcz Knurowska

Miejsce, w które nigdy nie trafiłem przy dobrej widoczności, ale każdy je poleca. Koniecznie z południa na północ, bo w odwrotną stronę podjazd staje się depresyjny przez swoją monotonię.

 

DCIM101GOPROG0250033.

 


 

Niedzica

 Zamek, jezioro, zapora, jedno z miejsc regularnie odwiedzanych przez ustawki IC Podhale. Miejsce urokliwe widokowo, z uporczywym podjazdem, który specjalnie nie zachwyca w żaden sposób.

  DCIM100GOPROG0134956.

 


 

Lesnicke Sedlo

Mniejszy odpowiednik Magurskiego Sedla. Fajny, szybki zjazd po równym asfalcie, świetna panorama, tym razem po prawej stronie. Dobre do wyrównania szyi.

DCIM101GOPROG0400645.

 

 


 

Szczawnica – Dunajec

Trasa krótka i posiada potencjał na zatłoczenie jak Krupówki lub molo w Sopocie. W sezonie pewnie tak jest. Korzystając z trochę mniejszego ruchu warto kopsnąć się wyjątkowo po ścieżce rowerowej, bo puszczana jest wzdłuż Dunajca, pomiędzy ogromnymi skałami. W okolicy wszystko jest ogromne, na zdjęciach raczej nic imponującego nie wyjdzie, ale sama jazda bardzo przyjemna. No i warto zamoczyć nogę w rzece i przypomnieć sobie, że Leonardo w Titanicu wpadł do oceanu o zbliżonej temperaturze.

DCIM101GOPROG0270244.

 


Trzy Korony

Ten punkt technicznie nie powinien się tutaj znaleźć, ale każdy potrzebuje czasem dnia przerwy od roweru. No dobra… nie każdy i udowodniliśmy to już wielokrotnie, ale czasami warto. Zamiast iść jak tysiące innych ludzi, dla których chodzenie jest nadzwyczajnym wysiłkiem woli do Morskiego Oka, warto wybrać się na nieco bardziej pustą drogę, prowadzącą na Trzy Korony. 1,5 godziny w lesie na schodach z wąwozem po drodze i jesteśmy na jednej z najlepszych możliwych 360-stopniowych panoram dostępnych w kraju… i okolicach. Szał.

DCIM101GOPROG0250096.

 

 


 

Słowacki Raj

O Słowackim Raju więcej przeczytacie tutaj w wersji zimowej, i tutaj w wersji letniej. Jeśli nocujemy po polskiej stronie, niezbędne będzie przetransportowanie się autem, ale jest to tego warte. Pagórki, puste i idealnie równe drogi, znikome oznaki cywilizacji, czasem jacyś Cyganie.

DCIM100GOPROG0243995.

 


Cyganie

W Vybornej nie ma segmentu, w Dobszynie również. Krąży plotka, że żaden kolarz nie wyjechał z tych miejsc z telefonem albo garminem na swoim miejscu. Lokalna kultura biegania z kijem i kamieniami lub w wersji premium z siekierą to znak charakterystyczny młodzieży. Im więcej prania i dywanów suszących się na płotach niezależnie od pogody dostrzegasz, tym bliżej jesteś. Miejsce tylko dla odważnych i bezmyślnych ale warte zobaczenia. Pozwala spojrzeć na problem asymilacji mniejszości narodowych u naszych południowych sąsiadów z zupełnie nowej strony.

DCIM100GOPROG0344252.

 


Dobsinsky Kopec

Prawdopodobnie najlepsze miejsce podczas objazdu Słowackiego Raju. Fajny podjazd, super widok, kilka serpentyn, punt widokowy na szczycie.

DCIM101GOPROG0484589.

 


 

Szczyrbskie pleso

Podjazd do Strbskiego Plesa to loteria. Możemy jechać w 15 stopniach i słońcu, a tam tak czy siak spotkać może nas lód. Główna droga, na niej samochody i słowacka posypka składająca się z niewielkich kamyczków uderzających w karbony. Czy warto wtedy próbować? Według mnie nie – zbyt duże ryzyko na zjeździe. W każdych innych warunkach jednak widok spod hotelu Kempiński po jednej stronie i bajeczne jezioro ze skocznią narciarską w tle polecam się tam wybrać.

DCIM102GOPROG0904545.  


Słowackie szlaki przełajowe

Na Słowacji pełno jest rowerowych tras przygotowanych pod rowery trekkingowe. Poprowadzone są zarówno kiepskimi asfaltami, jak i drogami gruntowymi oraz leśnymi dlatego nie polecam ich na szosę. Dysponując jednak oponą grubszą niż 30mm warto je sprawdzić, prowadzą często w miejsca, których nie podejrzewalibyśmy o przejezdność, a tym bardziej o posiadanie walorów turystycznych. Dowiemy się przy okazji co oznaczają kolorowe literki „C” na drogach (cyklościeżka).

DCIM101GOPROG0420795.