Nie wiem, jak to się stało. Mniej-więcej miesiąc po tym, gdy ściągałem z siebie zimowe ubrania, obiecując sobie, że nigdy więcej nie włożymy zimowej kurtki. Dwa miesiące po tym, gdy obiecaliśmy sobie, że więcej nie wsiadamy na opony szersze niż 1,5 cala… znowu siedzimy na grubym kole, w zimowym stroju, bo przecież MTB jest super! ;-) 

Prognoza na święta była jednoznaczna: wiatr, deszcz, smutek, nieszczęście, błoto i jeszcze raz wiatr. Wiatr na pomorzu to jednak inne zjawisko, niż znane nam z centrum Polski podmuchy. Mocny wiatr nad morzem oznacza, że nasz rower KOMy może robić sam. Lata mieszkania na północy kraju nauczyły mnie, że dzieli się go na dwie kategorie: od października do kwietnia kiedy jest bardzo mocny i bardzo zimny oraz od maja do września, kiedy jest bardzo mocny i zimny. Uchronić od niego może nas tylko las. Biorąc pod uwagę, że po zimie przełaje stoją jeszcze w serwisie i dochodzą do siebie, postanowiliśmy zabrać ze sobą coś innego – zło wcielone.

 

 

Z Absolute Bikes (fejs, www) w Pruszkowie wypożyczamy dwa rowery: Trek Stache oraz Trek Remedy. Nie znam się na MTB. Ze swojej strony mogę powiedzieć, ze jeden ma pełne zawieszenie i grube opony, a drugi amora tylko z przodu i BARDZO grube opony. Do tego sprawnie działające przerzutki, pracujące amortyzatory z pokrętłami sterującymi czymś i kilka innych bajerów robiących coś. Remedy ma na przykład taki pstryczek, który sprawia, że jak go klikamy, sztyca zjeżdża w dół albo wyjeżdża w górę. W zasadzie, jak go nie klikamy to też zjeżdża dzięki niemu w dół ;-) Oba są turbo ciężkie, ale ludzie w internetach piszą, że jak na MTB ważą bardzo niewiele. To tak, jakby Wam ktoś pieska podmienił na słonika i mówił, że Wasze zwierzątko jest bardzo lekkie, bo przecież normalne słoniki ważą 200kg, a ten tylko 150.

Z innych technicznych szczegółów, aby zachować pełen profesjonalizmu tekstu, wspomnieć należy, że Stache jest taki fioletowo-niebieski, a Remedy czarno-biało-szary, bardzo ładny. Opony są czarne i gumowe. Na asfalcie robią żżżżż, na ubitym i miękkim szzzzzz, a w terenie zzzzz.

Chwila dla sponsora wyjazdu – dokładnie te modele możecie kupić w Absolute Bikes: Staszka w promocji z prawie 11000 hałmaczów na 6500 (link), Remedy za 13000 (link)

Pojeździliśmy nimi trochę nad morzem, zaliczając podobno jednego z najlepszych singli w kraju (a przynajmniej tych, nie położonych na zboczu góry) – pomiędzy Rowami, a Ustką. Podjeżdżamy też największy podjazd w okolicy: górę Rowokół. Prawie kilometr w terenie ze średnią 12% i lekkimi wypłaszczeniami (segment). Końcówka jest pionowa – na moim przełaju niepodjeżdżalna. Kilka(naście) godzin to oczywiście za mało żeby napisać coś o rowerach, na których się nie znam. Mogę Wam jednak pokazać kilka zdjęć, aby zaprezentować jak na Wielkanoc było na pomorzu oraz pokusić się o poważne zestawienie: “dlaczego MTB jest super?“.

Bardzo chętnie zamieściłbym tu też opinię Pandy, ale jako młodej, dobrze wychowanej damie, nie wypada jej przeklinać, szczególnie publicznie. Za każdym razem, gdy pytałem jej o wrażenia, odpowiadała brzydkim słowem. Zakładam więc, że więcej już tego sportu uprawiać nie będziemy.

Odpowiedzmy sobie na jedno, bardzo ważne pytanie, a potem spójrzmy na zdjęcie:

 

Za co kochamy MTB?

Oto kompleksowe, wielopunktowe zestawienie, dlaczego rowery górskie są najlepsze: 

 

 

 

FOTO:

 

trek remedy trek remedy trek stache trek stache trek remedy trek remedy trek remedy

 

*ten wpis (jak wszystkie) jest oczywiście mocno subiektywny. MTB na pewno może dawać dużo frajdy, gdy umie się na nim jeździć i ma się odpowiedni flow…