Kross, czyli rower dla ludu

Gdy słyszę słowo Kross, przed moimi oczami rysują się same nieszczęsne wizje: koleś w dresie jadący z szaleńczą prędkością na czołówkę po ścieżce rowerowej (chociaż Panda twierdzi, że to domena Gianta), Masa Krytyczna, skrzypiące górale na chodnikach, kolega pytający, czy jak szuka roweru za 1200zł, to ten model będzie odpowiedni i tak dalej. To krzywdzące zdanie, bo nie wiem czy zauważyliście, ale w kategorii MTB i Enduro firma wchodzi już do pierwszej ligi na świecie. Jeśli Was interesuje ten temat, zapraszam na bloga 1Enduro, gdzie jest o nich niezły wpis. Medal Majki Włoszczowskiej zdaje się to potwierdzać – polska zawodniczka, na polskim rowerze, na drugim stopniu podium olimpijskiego to hit. Utworzenie marki Le Grand i wyrzucenie do niej rowerów miejskich to jeden z wielu kroków w kierunku zmiany wizerunku na bardziej sportowy. Niefortunna opinia o firmie to po prostu efekt skali, bo roczna produkcja Krossa przekracza 300 000 rowerów rocznie (kiedyś 900 000). Co 5. sprzedawany rower w Polsce pochodzi z Przasnysza. Tam też są projektowane, testowane i składane. Fajnie.

dsc02840

 

Czy rowery szosowe są w stanie osiągnąć podobny sukces? Dzięki Kross Media Days (jakkolwiek się to tłumaczy) w Świeradowie-Zdroju miałem szansę się o tym przekonać. Doceniam fakt, że zostałem zaproszony jako bloger, a nie jako dziennikarz. Weekend w drogim hotelu ze SPA jest zawsze warty przejechania tego tysiąca kilometrów autem, a jeśli do tego można pojeździć nie swoim rowerem i porozmawiać z osobami, które odpowiadają za stworzenie tych maszyn… kto by odmówił?

 

(…) w rowerze za 16 tys. zł są już najlepsze komponenty, jakie są produkowane na świecie. Reszta to zabawa dla jubilera, nie dla rowerzysty. Można owszem sobie pozwolić na ekstrawaganckie dodatki w stylu: pozłacana kierownica z diamentami albo kryształy Svarowskiego w ramie. Ale po co?

~Zbigniew Sosnowski, założyciel Krossa, książka „Łowcy milionów. Dekalog przedsiębiorcy”, grudzień 2012

 

Entry level, czyli numerkologia

Szanuję firmy, które potrafią nazwać rowery w taki sposób, że umiem rozgryźć gdzie w drabince jakościowej umiejscowiony jest dany model. Kross zrobił to w najprostszy możliwy sposób: szosa nazywa się obecnie Vento i jest oznaczona numerkami od 1.0 do 9.0, gdzie jedynka oznacza całkowitą taniość, a 9.0 pełen wypas. Pierwsze 4 są aluminiowe, z pozycją rekreacyjną, kolejne 5 karbonowe i z nieco bardziej sportowym charakterem. W każdym kolejnym zmienia się też kolor i osprzęt, reszta jest do siebie zbliżona, przynajmniej wizualnie.

DCIM100GOPROG0262147.

 

Nie dane było mi niestety przejechać się na podstawowych modelach. Może to i lepiej, nie wiem czy umiałbym obiektywnie ocenić rowery kilka kilogramów cięższe niż te, którymi mam przyjemność ostatnio jeździć. Jedno jest pewne, cenowo szału nie robią, a żeby zawojować rynek – powinny. Weźmy takiego 4.0, klasyczny rower dla zupełnie początkującego, wyposażony w pełną Tiagrę – cena katalogowa 4000zł (chociaż dzięki licznym promocjom, da się kupić taniej). Za 200zł więcej kupić możemy prawie kilogram lżejszego Canyona Endurace, też na Tiagrze. Vento 6.0, czyli takie entry-level dla ścigantów: pełne 105, cena katalogowa: 7600zł, ale znowu – za 200zł mniej jest Canyon Ultimate CF SL 7.0 ważący z pół kilograma mniej. Na wszelki wypadek nie będę tu wspominał o takich rowerach jak B’Twin Ultra 700 AF, które za mniej niż 4000 oferują bardzo dobrą szosę na 105.

Nasuwa się więc pytanie: jak będzie z topowymi modelami. Czy wymagający target braci szosowej zaakceptuje markę, która dotąd kojarzyła się głównie z miastem i z terenem, czy jednak będą wycelowane w klienta, który wchodzi do sklepu i kupuje rower, polecony przez sprzedawcę.

Jestem Mariusz Max Kolonko i mówię jak jest… najwyżej nikt mnie już nigdy, nigdzie nie zaprosi.

 

 

Vento, czyli: „hej, masz moment? Weź, zrób jakiś rower szosowy”

 

To, że firma traktuje szoski po macoszemu widać od razu. W zasadzie nie trzeba nawet patrzeć pod namioty (pod którymi czeka z 90 rowerów do jazdy w terenie, dwa elektryczne i z 6 szos), wystarczy rozejrzeć się w hotelu. Ludzi z zanikiem mięśni w górnej części ciała jest tu bardzo niewielu. Dominują za to tacy w luźnych spodenkach zamiast lajkry. No cóż, przynajmniej nie będę musiał z nikim walczyć rano o te kilka rowerów. Próżno szukać szczegółowych informacji o tych ramach w katalogu lub usłyszeć o nich na prezentacji – do dzisiaj nie mam tak podstawowej informacji jak waga. Ale to nic, skupmy się na najważniejszym – wygląd, jazda i działanie. Już na pierwszy rzut oka w topowych modelach rzucają się w oczy pewne dziwne rozwiązania. Pech chce, że pierwsze co widzę to triathlonowy Vento TR 4.0. Ze względu na otaczające mnie góry, nawet na niego nie wsiadam.

dsc02888
Zamiast zdjęcia brzydkiego roweru, wstawiam zdjęcie ładnego widoku, miejscowość Pec pod Śnieżką

 

Specyfikacja spoko, bo w 10.000zł mieścimy się z karbonową ramą, lemondką i Ultegrą, ale… najwyższy model czasówki nie może być sprzedawany na niskich obręczach! To ani nie wygląda, ani nie ma logicznego usprawiedliwienia. Nawet kosztem wagi. Nie dotyczy to tylko Krossa, ale niestety o nim jest wpis. Daruję Wam patrzenie na zdjęcie, bo staram się, by blog był estetyczny, więc tylko podlinkuję do strony producenta i przejdziemy do creme de la cream, czyli:

 

(…) moje i wasze pokolenie nie powinno wydawać zarobionych pieniędzy. Pieniądze są potrzebne do tego, żeby zrobić coś większego.

~Zbigniew Sosnowski, założyciel Kross w książce „Łowcy milionów”

 

 

Vento 9.0 – z tarczą, czy na tarczy?

Najwyższy model, z ceną katalogową 23.000zł, no grubo. Jeśli masz tyle, to zgodnie z powyższą radą pana Sosnowskiego lepiej go nie kupuj. Na szczęście podejścia do życia są różne i zamiast inwestować i planować, można sobie czasem pozwolić na rozpustę. Vento 9.0 na stronie Krossa opisany jest jako sprzęt na DA Di2, tymczasem zarówno w specyfikacji, jak i na zdjęciu, jest na Redzie 22 z hydraulicznymi hamulcami tarczowymi i taką też wersję widzę w rzeczywistości. To pewnie pozostałość po zeszłorocznym (2016) modelu. Wzorowe koła (Zippy 202 są piękne, głównie dzięki fakturze przypominającej piłeczkę golfową), mocno aerodynamiczna kierownica, masywny mostek, solidna sztyca… wszystko firmy Zipp. Widać, że jest tu jakaś poważna współpraca między firmami. Tylko po kiego wała pchać się z tak bardzo sprinterskim kokpitem do roweru, który patrząc na ramę, ma być raczej all-rounderem. Ramę, o której w sumie nic nie wiemy poza tym, że korzysta z tych samych rozwiązań co inne, konkurencyjne modele w tym przedziale cenowym. O działaniu osprzętu nie ma co pisać, bo wiadomo – top, chociaż z mojej perspektywy dobrany źle. Mechanicznego Reda wkłada się zazwyczaj tam, gdzie znaczenie ma waga. Ten rower, mimo że lekki, to z wagą ponad 7kg do czołówki się nawet nie zbliża… wiadomo – tarcze. Dużo lepiej (i DUŻO TANIEJ) pasowałaby tu np. Ultegra Di2, ale to kwestia indywidualnych preferencji. Najważniejsze pytanie – czy tarcze się sprawdzają?

DCIM100GOPROG0222008.

 

Odpowiedź jest prosta i każdy kto odwiedzi czeską stronę Karkonoszy pozna ją na pierwszym lepszym zjeździe. Powiem tak: zjeżdżając ze zwykłymi hamulcami (Super Record w niedzielę, Ultegra w sobotę) z takich miejsc jak Modre Sedlo, ukrytych ścianek w okolicach Peca pod Śnieżką, czy nawet Odrodzenia są chwile, w których wyhamowanie do 0 jest prawie niemożliwe. Nawet jeśli się uda, to na obręczach można spokojnie zrobić sobie jajko sadzone. Jeśli jesteśmy padawanami starej szkoły i mimo kiepskich asfaltów wbijamy w dętkę 10 atmosfer, istnieje duża szansa, że usłyszymy z naszego koła wybuch. Z moimi brakami techniki jestem olbrzymim fanem tarcz, szczególnie w Karkonoszach. Nawet gdy świeci słonko. Nie przeszkadza mi nawet te kilkaset gramów więcej.

Jeśli chodzi o wygląd i aspekty czysto estetyczne serii Vento, dla mnie jest OK. Bez szału, ale OK. Nie ma tu odważnych ruchów, które przyciągają wzrok. Elementów, które jedni by chwalili, a innym by przeszkadzały. Widać trochę celowanie w masówkę, ale oczywiście nie jest to wada. Tylne widełki są na tyle cienkie, że przypominają rowery do wspinaczki, reszta rur standardowa – ani aero, ani przesadnie wylajtowana: rower uniwersalny. Panda, gdy widzi je po raz pierwszy, jest przekonana, że to Rose (dzień później rozpoczynamy poszukiwania nowych okularów korekcyjnych). Pierwsze 'K’ gdzieś jej ucieka, ostatnie 'S’ wygląda minimalnie jak 'E’. Jak to mówią: „de gustus nie dyskutujus” i jestem sobie w stanie wyobrazić ludzi, którym Vento się spodoba. Nikt też nie powinien wykrzyknąć: „OMG, jakie to brzydkie!!11„. Szkoda tylko, że komponenty Zippa są błyszczące, a rama matowa – jakoś niezbyt to ze sobą gra.

Prawie jak Venge
Prawie jak Venge

 

Podsumowując: za 23 999zł (pewnie można liczyć na promocje) dostajemy rower na przyzwoitej (tak po prostu) ramie, zbudowany na zasadzie: weźmy co mamy i wsadźmy tam najlepsze komponenty, które możemy zdobyć, niezależnie od tego czy pasują. Czy jest to rower dobry? Na pewno tak, szczególnie, że konkurencja z Redem i tarczówkami jest bardzo ograniczona. U Canyona za tę samą cenę dostaniemy trochę bardziej komfortowego Endurace z tarczami i Dura Ace Di2. U Speca nowy Tarmac Expert z tarczami i eTAPem kosztuje 22.000zł (EDIT: tu wkradł się prawdopodobnie błąd spowodowany nieaktualną stroną firmy Specialized – ten rower prawdopodobnie nie ma tarcz :-/ Jest za to w wersji na Ultegrze za 18k zł). Oba z nich mają trochę lepszą pozycję w świecie szosowym, a ramy są sprawdzone przez najlepszych. Jedyną przewagą Krossa jest tutaj fakt, że wspieramy polski przemysł, niestety.

 

 

Vento 8.0, czyli tak lekko jak tylko się da.

 

dsc02768

 

Tańszy o 6 000zł i lżejszy o 0,4kg. Na mechanicznym Dura Ace’ie, klasycznych hamulcach i kołach DT Swiss RC28 Spline. Z całej oferty Krossa, wybrałbym właśnie jego…. oczywiście gdybym musiał coś wybrać ;-) Rower zrobiony po to, by ważyć dopuszczalne 6,8kg, więc można podejrzewać, że jego przeznaczeniem jest ściganie w górach (ściganie, bo brak tarcz; w górach, bo waga). Kokpit ten sam, co jest najpoważniejszą wadą tego roweru. Bardzo masywny mostek i prawdopodobnie najbardziej aero (z wyglądu i chwytu) kierownica na jakiej jeździłem, to nie jest kompozycja na góry. Nie wiem, gdzie jeździli chłopaki z naszosie.pl, aby w relacji stwierdzić, że „aerodynamiczna kierownica SL-70 Aero i mostek SL-Sprint są stworzone do szybkiej jazdy, ale nie tracą na wygodzie„, ale mi to w górach nie pasuje. Owszem, na chwytach jeździ się dobrze (chociaż w moim egzemplarzu linki na kierownicy poprowadzone są dramatycznie źle. Zamiast trochę ją poszerzać są za wysoko i przez pierwsze 30 minut mam wrażenie, że coś mi się nie układa w rękawiczkach, (potem godzę się z odciskami). Górna pozycja jest bardzo OK, jeśli kładziemy sobie na nią dłonie (jest jak lada sklepowa), ale… nijak nie da się objąć kierownicy w górnym chwycie. Jest za szeroka, za niska i w ogóle bez sensu. Szkoda, bo po niezbyt równych, górskich drogach, jest to mój ulubiony sposób jazdy. Kokpit do zmiany na 100% – będzie lżej i wygodniej.

dsc02770

dsc02780

 

Poza tym szybko odkrywam inne ukryte oszczędności na wadze. Na podjeździe pod Zlaté návrší (22,4km – 4,3%, czyli 966metrów w górę!) łapię kapcia. Opony Schwalbe Pro One TL są tubless ready, jest je ekstremalnie ciężko zdjąć (2 łyżki potrzebne), a w środku ukrywają jakieś dętki oznaczone ultralight. Plus taki, że we wszystkich 3 Vento opony mają minimalny akceptowalny przeze mnie rozmiar, czyli 25mm. Ultralightom na góry i asfalty wątpliwej jakości mówię stanowcze nie. Tego dnia dętkę wyciągamy (a dokładniej to Łukasz, bo ja jestem inwalidą) 6 razy. Dwa razy wykręcamy wentyl (z dętki… po co) podczas ściągania pompki i czterokrotnie naklejamy łatkę. Dętka puszcza za każdym razem w innym miejscu, ale na szwie. Musiała się trafić wadliwa. Odbiera mi to niestety radość ze zjazdów do końca dnia. Znacie takie uczucie, jak podczas szybkiego lotu w dół widzicie przed sobą drzewa i słyszycie strzały? Pewnie tak, z telewizji (dowcip polityczny). Ten ułamek sekundy, pomiędzy odgłosem a momentem, w którym panicznie chwytasz za hamulce. Zatęskniłem za tarczami.

dsc02846

 

Tak poza tym to rower jest bardzo fajny, dobrze się nim jeździ i nie mam poważniejszych zastrzeżeń. Mówię to jednak po około 7 godzinach jazdy na rowerze w rozmiarze M (a mam 188cm wzrostu), więc trzeba na to patrzeć przez palce. Zresztą, tak jak na wszystkie jednodniowe recenzje. Zanim człowiek znajdzie optymalną pozycję, potrzeba trochę czasu. Rower jest OK, ale jak zwykle – mechaniczne Dura Ace’y zamieniłbym na elektryczną Ultegrę. Koła są spoko: lekkie, pełen karbon, a mimo tego hamują nieźle. Piszczą co prawda przeraźliwie, ale podobno dlatego że zarówno klocki, jak i obręcze są nowe. Bardzo duży plus za dobór przełożeń – w lekkich rowerach często stosuje się bezsensownie małe kasety dla obniżenia wagi. Tutaj mamy 52/36 i 11-28, dzięki czemu prawie wszystkie górki są podjeżdżalne (pozdrawiam TEN segment).

 

 

W tej samej cenie dostaniemy na przykład ROSE X-LITE TEAM-4000 na nowszym Dura Ace’ie i lżejsze o jakieś 700 gram lub opisywany niedawno Fuji SL 1.5, w którym komplet rama+widelec waży poniżej jednego kilograma (czyli połowę tego, co katalog rowerów i akcesoriów firmy Kross na 2017r.). Znowu, jedyną przewagą Kross jest tu rodzima produkcja… to znaczy testy, projektowanie, składanie i tak dalej, bo ramy, tak jak u prawie wszystkich, przylatują ze wschodu.

 

 

Vento 7.0, czyli rower dla początkującego ściganta… albo nie.

 

dsc02798

 

Lud zgromadzony w **** (w sensie, że czterogwiazdkowym) hotelu Malinowy Dwór zgodnie stwierdza, że jest to najładniejsza rama. Chodzi chyba o ten żółto-seledynowy kolor. Prawie 11 000zł za 7.95kg. roweru na Ultegrze może oznaczać tylko jedno: tarcze powracają (hydrauliczne oczywiście). Spędzam na nim jedno popołudnie i wiem, że nie podoba mi się. Nie wiem czego to kwestia… Może lekko przycierającego hamulca z przodu, który sprawia, że koła toczy się czasem z wyraźnym oporem. Może tego, że podczas nierównych zjazdów rower wydaje odgłosy jakby miał się zaraz rozpaść. Jest źle. Ultegra ratuje sytuację, działa dobrze jak zwykle. Kolejny plus to normalna kierownica i normalny mostek Eastona. Nie wiem, może to kwestia tych odgłosów, bo przecież ten rower nie może być zły.  Z czasem przyzwyczajam się do roweru, pewnie gdyby poświęcić mu trochę serwisowego czasu, byłby całkiem niezły.

Szczególnie, że u konkurencji ciężko o szosy z tarczami w tej cenie, zwłaszcza na Ultegrze. Po trwających chwilę poszukiwaniach, odkrywam, że Merida ma pół kilo cięższego Ride’a (który stawia na komfort, co wyjaśnia wagę), a Rose sporo lżejszego XEON CDX-3000 DISC na takim samym osprzęcie.

dsc02745

 

Tu pojawia się jednak problem. Jak już mówiłem, Kross skupia się dalej na terenie, szosy są tam jakby przy okazji. Czy powinienem opisać konkretny egzemplarz, którym jeżdżę, czy rower ogólnie – nie wiem. Takie pytanie nie powinno paść, bo prezentując rowery wypada zadbać o to, by były dopieszczone w 100%. Mimo że w swojej ofercie ma świetne, karbonowe koszyki na bidon (w cenie 149zł), rowery do testów nie są w nie wyposażone. Serio? Szosa przeznaczona na góry, a nie ma koszyczka? Dobrze, że w bagażniku mam swój rower, z którego mogę je sobie pożyczyć. Postrzępione zakończenia linek? Niby nic, ale pozostawia niesmak.

 

 

Wnioski i ciekawostki

To doskonałe uczucie, gdy siedzisz w opłaconym, drogim hotelu ze SPA nad basenem i po chwili zastanowienia dochodzisz do wniosku, że nie możesz napisać ody pochwalnej dla firmy, która za to zapłaciła. Terenowe rowery firmy z Przasnysza to liga światowa. Potentat (bo tak można ich już z dumą nazwać – jest to największy producent rowerów w Europie) zaczyna wojować również w świecie szosowym. Rowery te podobno dostępne są już od lat, jednak dopiero w tym sezonie zacząłem je skromnie zauważać. Dalej nikt kogo znam takim nie jeździ, ale gdzieś się już pokazują. Vento potrzebuje jeszcze trochę czasu. Kilka zmian w osprzęcie, trochę marketingu, może jakaś grupa, która pokaże, że na tych rowerach da się wygrywać lub przynajmniej konkurować jak równy z równym.

Póki co wątpię, aby na droższe modele znalazło się wielu chętnych. Nie ma szpanu, nie ma potwierdzonej technologii. Nadzieję pokładam w segmencie dolnym, pojawienie się aluminiowych modeli w przeciętnych sklepach kolarskich daje szanse na spopularyzowanie tego sportu.

dsc02823

 

I na koniec ciekawostka. W weekendowych testach najlepsze są wieczory, na których można osobiście poznać projektantów, inżynierów, dziennikarzy z innych magazynów i portali i wspólnie wymienić się opiniami. Skonfrontować swoje poglądy, wytknąć błędy i dopytać o szczegóły. Można też skorzystać z tego, że atmosfera jest luźna i każdy sączy swoją… colę i dowiedzieć się rzeczy, które w sumie nie wiadomo, czy są oficjalną wiadomością, czy przeciekiem. Jak na przykład, że na 2018 rok planowana jest przełajówka/gravel od Krossa :-)

 

Krossowi życzę wszystkiego co najlepsze. Nie ma drugiej rowerowej firmy, której tak bardzo bym kibicował. Za to, że jest polska, że prawie cała produkcja odbywa się u nas, że zapraszają blogerów, że Majka zdobyła z nimi srebro na Igrzyskach Olimpijskich i za to, jak dobrze im idzie. Chciałbym pewnego dnia, ku zdziwieniu moich znajomych, kupić Vento i powiedzieć, że to jest najlepszy rower dostępny w danym przedziale cenowym. Nie jest to jeszcze ten czas, ale patrząc na tempo rozwoju firmy, jest nadzieja na niedaleką przyszłość.

 

PS o popularności KROSSa może świadczyć fakt, że doczekał się nawet swojego chińskiego „odpowiednika” :-) Popatrzcie tu i tu.