Od pewnego czasu szukam dla siebie nowego roweru, zamiennika dla Cipollini RB1000 – rozpocznie to pewnie serię opisów kolejnych rowerów, na których mam okazję się przejechać. Wydaje mi się, że szukanie konkretnego modelu, który sprawi, że mój portfel opustoszeje, będzie dużo bardziej obiektywne niż suche testy. Nie znam się na serwisie, na technologiach, nie umiem ocenić sztywności różnych o 7,5% – będę jak Max “mówię jak jest” Kolonko ;-)

Opis roweru za 15.000zł z Decathlona to jednak coś więcej niż sprawdzenie sprzętu. To krótka rozprawka o marce i o wyborach. Tekst nie jest sponsorowany. Nie dostaję nic od Decathlona, rower otrzymałem na kilkaset kilometrów na własną prośbę – w zamian nie muszę nic zrobić. Jeśli wcześniej nie czytaliście: Czy jest sens kupować rower za miliony? to polecam.

 

DCIM100GOPROG0199572.

 

Możecie mnie nabijać jak Azję Tuhajbejowicza na pal lub puszczać mi całymi nocami The Kelly Family ale nie odpowiem Wam na pytanie kto jest targetem tego roweru w Polsce. To jest ewenement, nonkonformizm i nonszalancja…

 

To jest rower, on jeździ.

Rowery się dzielą na dobre i złe oraz tanie i drogie. Jeśli rower jest drogi to naprawdę trzeba się postarać żeby był zły – niewielu firmom udaje się wypuścić kiepski model – może co najwyżej być przepłacony. Z drugiej jednak strony co znaczy przepłacony rower? Płacisz za sprzęt oraz za markę, to oczywiste. Czy jeśli ktoś chce wydać 40 000 na rower i się z niego cieszy, to można mu napisać, że źle wydał te pieniądze? Mógł kupić coś na lepszym osprzęcie, ale innej firmy, choć od pewnego poziomu cenowego dla mnie, jako amatora, różnica technologiczna nie wpływa już na jazdę. Linię sensu wyznacza według mnie b’Twin Ultra 740 CF. Pytanie tylko, kto wydaje takie pieniądze na rower po to, aby mówić, że to było sensowne, rozważne i logiczne. 15 000 żeby mówić, że kupiło się sensowny rower w markecie?!

 

Processed with VSCO with m6 preset

 

Gdybym dostał Ultra 740 CF w wersji czarnej przyznałbym mu naklejkę najnudniejszego roweru świata. Ładnie wygląda (geometria + wysokie koła sprawiają świetne pierwsze wrażenie… każde kolejne w sumie też) i fajnie jeździ, nie ma się do czego przyczepić – koniec recenzji. Dostałem na szczęście w wersji z kolorami firmowymi Decathlonu: niebieskim i łososiowym (?). Są majtkowe, ale mi się podobają (Panda twierdzi, że absolutnie nie są majtkowe, ale że nie potrafi ich określić to pozostaję przy swojej wersji). W zasadzie to głównie przez nie zwróciłem uwagę na ten rower. Podejrzewam jednak, że większość chłopców uzna je za niewłaściwe – podobnie jak nowe kolekcje ubrań tej firmy. Nie rozumiem decyzji, w której największy market sportowy w Polsce wypuszcza wzorowej jakości ubrania, ale nie udostępnia ich (przynajmniej tych topowych, które polecam) w kolorach uniwersalnych jak na przykład cały czarny z niewielkim logo. Sami sobie ograniczają target (przynajmniej o jedną osobę – mnie). No ale to tak na marginesie – na pewno wiedzą co robią.

Matowy lakier, pasujące do ogólnej koncepcji roweru: koła, siodło i owijka pod kolor. Wszystko ze sobą współgra. Wyglądowo przyczepiłbym się tylko do kierownicy. Cienka i okrągła – to nie jest to co lubię najbardziej. Dużo bardziej pasowałaby mi troszkę bardziej aero, nieco bardziej wyprofilowana, spłaszczona u góry, a może nawet trochę szalona (i droższa): ukrywająca linki. Z drugiej strony jest bardzo niska – pomiędzy dolnym chwytem, a górnym nie ma dużej różnicy w pozycji – mi pasuje, ale każdy lubi co innego.

 

DCIM100GOPROG0229888.

 

Jeśli chodzi o pozycję to internet mówi, że jest typowo sportowa. Ja bym to ocenił na “typowo sportowa jak na rower dla mas” ;-) Nie jedziemy wyprostowani jak turysta, ale też dolny chwyt nie wymaga od nas wykonywania sztuczek dla joginów. Znowu – dla mnie w sam raz, dla klasycznego mastersa-ściganta będzie za mało “pro”, dla typowego turysty będzie potrzebny mostek w górę i podkładki. Po napisaniu tego zdania sprawdziłem tabelkę z geometrią – rozmiar L (58) ma główkę 175mm, czyli bardzo niską. Moje spostrzeżenia powyżej są więc niczym niepoparte – wychodzi na to, że ocenianie innych rowerów po zejściu z RB1000 będzie trudne. Skupię się więc na rzeczach, na których się znam, a jest ich niewiele. Skoro punkt pierwszy: WYGLĄD jest jak najbardziej OK – idziemy dalej

 

Jadę i płaczę

Wsiadam na rower w okolicach Decathlona na Targówku i jadę na północ, w stronę Zegrza. Kilka kilometrów później mam już psychiczne łzy w oczach. Mój ciąg myślowy idzie mniej więcej tak: ile wydałem na Cipolliniego, ile rzeczy w nim zmieniłem, ile kosztuje b’Twin, jak mi się na nim jedzie? Pojawiają się same nieszczęścia – przed założeniem pedałów rower waży w okolicach 7kg, czyli mało. Kosztuje 15 000, czyli… no nie wiem: z jednej strony obrzydliwie dużo jak na rower, z drugiej strony mało jak na to co oferuje. Bo spójrzmy na to tak: koła kosztują w Harfie 6800 zł, Ultegra Di2 5000zł, do tego trochę szpejów i wychodzi, że rama gratis. Jedzie się na nim wyjątkowo dobrze. Podsumowując myśli: mam rower z Decathlona, który jest lżejszy od mojego, nowszy technologicznie, sporo tańszy i jedzie mi się na nim wygodniej – smutek ogromny.

 

DCIM100GOPROG0189452.

 

Czar na szczęście trochę pryska w okolicach 20. kilometra. Cisnę jak Sagan (gdy robi rozjazd) i widzę, że na kole siedzi mi jakiś lokalny, nieznajomy mi kolarz. Zwalniam, żeby się ze mną zrównał udając, że skończyłem właśnie interwały i czekam. Intuicja mnie nie zawodzi, mija jakieś 15 sekund zanim pojawia się pytanie o rower. Może to przez te kolory, może przez to, że jest czyściutki, a może po prostu ludzie jadący szybko na b’Twinach są ciekawi. Podjeżdża więc i pyta mnie, czy to jest ten super wypasiony model, który widział w sklepie. Odpowiadam, że wątpię, ale pewnie podobny, bo kolory są odwrócone. Wymiana zdań chwilę trwa, bo i tak mi do końca nie wierzy, że to nie ten – kończy się stwierdzeniem, że “nie wiem czy dałbym te 7000 za rower z Decathlona”. Jedno jest pewne: jeśli lubisz, gdy ludzie dookoła Ciebie wiedzą, że Twój rower to drogi wypas, nie tędy droga.

Opisywanie tego roweru jest trochę bez sensu. Ultegra Di2 to prawdopodobnie najlepsza obecnie grupa na rynku dostępna dla rozsądnego kolarza. Rower jest praktycznie nowy, więc nic nie chrupie i nie trzeszczy. Koła są wzorowe i pod oponkę, więc nie będzie ciekawych opowieści o łapaniu kapcia na szytce i powrocie z buta. Na oponach nie oszczędzali, bo komplet Yksionów to przyzwoity wybór. Hamulce przy mocnym hamowaniu piszczą jak szalone, a na mokrym mam wrażenie, że działają beznadziejnie (podobnie jak opony), ale w internetach piszą, że hamowanie jest jedną z głównych zalet tego roweru i kół (“superior braking”), więc głupio mi rzucać taką uwagę. Ten rower po prostu działa. Mógłbym się przyczepić, że jedna strona siodełka jest trochę śliska, a druga zwykła, przez co mam wrażenie że jeden pośladek mi ucieka od drugiego, ale trochę się wstydzę, bo znowu – nikt inny tego problemu nie miał. Ewentualnie, że pedał mi się słabo wpina, ale potem przypominam sobie, że on jest przecież mój, więc kolejna porażka w szukaniu wady tego sprzętu.

Na serwisowaniu się nie znam. Czasem naoliwię i wyczyszczę łańcuch, zmienię klocki (choć zdarza mi się wsadzić je odwrotnie, przez co podczas jazdy one się wysuwają, a ja siwieję) lub podciągnę linki hamulca. W CF740 nie ma kosmicznych technologii, nigdzie nie otwiera się półeczka, nic nie jest “schowane w szafeczce”, nie ma magicznych śrubek. Największym bajerem dla mnie jest montowanie sztycy, która dokręcana jest śrubką na górnej rurze, dzięki czemu wygląda z daleka jak zintegrowana.

 

IMG_4076

 

Odnoszę porażkę, nie potrafię znaleźć sensownej wady tego roweru. Jade w słońcu, w gradobiciu, w wichurze, a wszystko niestety działa. Naciskam klamkę, rower zwalnia, naciskam przyciski – przełożenia się zmieniają, wjeżdżam w dziurę, nic nie chrupie. Dobrze, że chociaż gdy dojeżdżam w ulewie do domu wszystko jest tak zapiaszczone, że koła przestają się krecić (jechałem oczywiście naszymi Gassowymi asfaltami, które w sumie są całkiem niezłe) :)

Przełożenia 52/36 z przodu i 11-28 z tyłu to uczciwe rozwiązanie. Widać, że nikt nie stara się odchudzić roweru na siłę. Pojedziemy na nim bardzo szybko w dół i bardzo wolno w górę. Jak dla mnie 36-28 to akurat tyle, żeby jechać i nie wywracać się na bok.

 

b’Twin szybki jak Golf

Można się ścigać różnymi autami. Można mieć Ferrari F430 i wszyscy wiedzą, że jesteś bogaty. Można mieć Lamborghini Gallarda i wyglądać na najszybszego w mieście. Można mieć Catherhama R500 i wyglądać na samobójcę, albo po prostu Subaru WRX STI i wyglądać na zawodowego kierowcę rajdowego. Ale można też kupić Renault Megane (i jakieś tam sportowe oznaczenia dalej) i na nim osiągać dokładnie takie same czasy jak wszystkie wymienione przed chwilą auta na Nurburgringu. Ściganie się “bitłinem” łeb w łeb z Pinarello i Cipollini na trasie to mniej więcej takie samo uczucie jak ściganie się Meganką z Ferrari.  Twój sprzęt niby nie odstaje, ale by dojść do takiej sytuacji musisz jednak mieć

 

Cojones de ferro

bo nie można inaczej określić człowieka, który zamawia w Decathlonie rower za 15 000. To jest dokładnie to samo uczucie (tak to sobie wyobrażam) co kupowanie najdroższego i najszybszego Golfa. Tego roweru nie zobaczysz w sklepie, możesz go zamówić tylko przez internet. Nikt z Twoich znajomych na nim nie jeździ, nie widziałeś go na żadnym wyścigu, wiesz o nim w zasadzie tyle, ile usłyszysz od obcych ludzi w internecie lub czasopismach. Musisz zaufać marce.

 

DCIM100GOPROG0239936.

 

Rower oddajemy do Decathlona na Targówku. Stoimy chwilę w drzwiach zanim zgłosi się po niego uprzejmy Pan, który go nam wypożyczał. Nie dam rade policzyć na palcach ile osób w tym czasie podejrzliwie patrzyło na rower. Kilka podeszło obejrzeć, jednej osobie prawie daliśmy radę go sprzedać…. przynajmniej do momentu, w którym dowiedział się, że niebiesko-łososiowe rowery potrafią kosztować więcej niż kilka tysięcy. Ogromny żal, że sklep nie wystawia nigdzie tego roweru…

Ze swojej strony przypomnę tylko jeszcze o rozpatrywaniu ewentualnych gwarancji przez Decathlon: nie pamiętam by odrzucili komuś zgłoszenie gwarancyjne z jakiegokolwiek powodu. Co innego w “szanujących się firmach w sklepach rowerowych” ;-)

 

DCIM100GOPROG0239972.

 

Tak w skrócie: czy b’Twin Ultra 740 CF jest dla Ciebie?

  1. jeśli głównym wyznacznikiem jest cena/jakość
  2. jeśli nie przeszkadza Ci, że już zawsze będziesz “tym kolesiem od b’Twina”
  3. jeśli lubisz wyróżnić się z tłumu w oryginalny sposób
  4. jeśli nie zależy Ci na zazdrości u kolegów i nie lubisz szpanować
  5. jeśli słowo “rozsądek” łączy Ci się ze słowem “hobby”
  6. jeśli lubisz czarny lub odważne łączenia kolorów
  7. jeśli nie przeszkadza Ci jak ludzie z Ciebie żartują
  8. jeśli parkujecie rowery pod kawiarnią i chcesz być pewny, że Twój nie zniknie jako pierwszy, mimo że pewnie jest najdroższy *
  9. jeśli lubisz drwić z innych, że przepłacili
  10. jeśli lubisz patrzeć jak innych boli, że objeżdża ich człowiek na “marketówce”
  11. jeśli mieszkasz w mieście, w którym wszyscy dookoła mają ciuchy za milion i rowery za dwa i chcesz zostać antysystemowcem, zachowując jednocześnie zalety technologiczne.

to tak – polecam go z pełnym przekonaniem, bierz póki się da!

 

*tu mamy z Pandą odmienne zdanie. Ona twierdzi, że spod kawiarni znikają najpierw ładne rowery, czyli b’Twin, ja twierdzę, że ludzie kojarzą nazwę i wezmą najpierw coś egzotycznego – rzecz do sprawdzenia ;-)

 

DCIM101GOPROG0250006.

 

Czy kupię b’Twin Ultra 740 CF?

Nie wiem. Z jednej strony jest to jeden z najlepszych rowerów jakie można mieć za te pieniądze, z drugiej jest to 15 000 wydane w Decathlonie na sprzęt, który jest rozsądny. Wątpię, aby ktokolwiek na naszym – amatorskim poziomie (a pewnie i wyższym też) potrzebował czegoś lepszego – technologicznie, czy wagowo. Nie wiem, czy dam rade psychicznie być “Maciek – ten gość od b’Twina”

 

DCIM100GOPROG0239943.